10/20/2013

instagram mix #2

Witajcie, 
dziś zapraszam Was na luźny wpis, czyli kolejną część intagramowego mixa :) Od ostatniego tego typu postu pojawiła się spora ilość nowych zdjęć, więc dla wszystkich tych, którzy nie obserwują mnie na instagramie postanowiłam przybliżyć te nowości. 

Na starcie kanapeczki w zestawie ze smażonym jajkiem, pomidorami oraz kiełkami - mniam!
standardowa słitfotka z przymierzalni ;D chyba się wrócę po ten sweter
nie wiem co to zdjęcie tu robi, bo na instagramie było chyba tylko przez 10 minut, ale było! 
smutna ja = mona lisa (według znajomych ;)) 
zrobiłam furorę nowym lakierem z Golden Rose - wygląda jak cukiereczek ;3
zdjęcie z pierwszego OOTD trafiło także na instagram :)
mam zdjęcie z Kasią, yay ;D
chwalipięta - musiałam! 

To już wszystko. Chyba jednak nie ma tego dużo, ale o dużo za dużo jest moich zdjęć ;) 

UWAGA: Przygotowuję kolejną część JAPAN&ME, więc na blogu będzie chwilka przerwy w dodawaniu wpisów. Chcę się porządnie zapoznać z tematem, o którym chcę napisać, więc po informacje sięgam dalej niż internet ;) 

Pozdrawiam.

10/19/2013

róż z jedwabiem i witaminą E od Wibo

 Witajcie,
ostatnio mam coraz większą ochotę recenzować kosmetyki, dlatego w najbliższym czasie z pewnością pojawi się dużo tego typu wpisów. Choć zerkam również do ankiety i już powoli planuję czas tworzenia kolejnego OOTD ;) Ale nie o tym mowa - zapraszam na recenzję!


Dziś na tapetę biorę róż z Wibo z serii z jedwabiem oraz z witaminą E. Słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat tego produktu, więc zachęcona także jego ceną postanowiłam dać mu szansę. Jestem pozytywnie zaskoczona, ale wszystko po kolei ;)



Róż otrzymujemy w plastikowym opakowaniu, które jak widać na zdjęciu otwiera się dwa razy ;)  Pojemniczek szczelnie się zamyka, choć nie wiem jak da sobie radę po upadku, bo jeszcze mi się nie zdarzyło. Jednak podróże wytrzymuje. Opakowanie wydaje się liche, ale nie trzeba też na nie szczególnie uważać.


Początkowo nie byłam pozytywnie nastawiona do tego typu produktów, ponieważ naturalnie moje policzka lekko się rumienią, więc uważałam sprawę za zwykłą stratę pieniędzy, ale dość niedawno za strawą firmy Amelie skusiłam się na róż mineralny (recenzja), który okazał się być naprawdę przydatny. Po jego zakończeniu postanowiłam poszukać zamiennika i oto mam ten - odcień o numerze 6 to delikatny, dziewczęcy róż o dość zimnym odcieniu ;) 
 Trwałość również nie jest najgorsza, jednak jego poprzednik trzymał się mojej buzi trochę dłużej. Tutaj wystarczą 4 godziny i produkt znika! Mi ten proces nie przeszkadza, bo po takim czasie wyskakują mi naturalne rumieńce (szczególnie jesienią, gdy już robi się zimno ;)) .
Dodatkowo róż ma wykończenie satynowe, które średnio mi odpowiada, ale nałożony na twarz wygląda bardzo przyzwoicie.


W opakowaniu znajdziemy także aplikator, który, jak zwykle bywa, nie nadaje się do niczego. Mój jest trochę brudny, ponieważ wykonywałam nim próbę koloru oraz jakości, ale do codziennego użytku używam własnego pędzelka, którym nie jestem w stanie zrobić sobie krzywdy. 

OD PRODUCENTA: Nadaje jedwabistą gładkość. Formuła bogata w witaminę E, dzięki czemu cera jest odpowiednio nawilżona. Łatwy w użyciu, nie pozostawia smug. Modeluje kształt twarzy.

 SKŁAD: Talc, Mica, Serica, Magnesium Stearate, Bismuth Oxychloride, Mica and Titanium Dioxyde, Octyldodecanol, Ethylhexyl Stearate, Sorbition Sesquioleate, Paraffinum, Liquidum, Hydrolyzed Silk, Maltodextrin, Tocopheryl Acetate, Propylparaben,[+/-] CI 15850, CI 77491, CI16035, CI 77007, CI 45430, CI 77492 and CI 77491 and CI 77499, Mica and Titanium Dioxide, Iron Oxides and Mica and Titanium Dioxide.

Podsumowując, myślę, że jak za cenę ponad 8 zł nie ma co narzekać. Kosmetyk dość fajny - przyzwoita jakość i trwałość, dość duży wybór kolorów, ale jednocześnie beznadziejny aplikator. Cóż, polecam, ale bez cudów ;)

Używaliście kiedyś tego produktu? Jakie są Wasze wrażenia? 
pozdrawiam.

10/18/2013

antybakteryjny krem matujący od Barwa Siarkowa Moc

Witajcie,
wróciłam już z wycieczki szkolnej, którą spędziłam bardzo przyjemnie, choć niestety do domu wróciłam z przeziębieniem i wysoką gorączką. Dziś jest już lepiej, dlatego postanowiłam napisać dla Was recenzję kremu firmy Barwa, na którą oczywiście zapraszam ;)


Tak jak wspomniałam przedstawiam krem antybakteryjny matujący z serii Siarkowa Moc wyprodukowany przez firmę Barwa. Byłam sceptycznie nastawiona do zakupu tego produktu po przeczytaniu opinii na stronie wizaz.pl, które bądź co bądź nie są pozytywne, ale postanowiłam dać szansę temu kosmetykowi. Zdziwiłam się? I owszem :) 


Osoby, zamieszczające opinie na podanej przeze mnie stronie wspomniały o okropnym wysuszeniu skóry, podkreślaniu suchych skórek, ale jednocześnie o idealnym wręcz matowieniu. Cóż, po około miesięcznym stosowaniu kremu nie zauważyłam zapychania, więc nie pojawiły się żadne nowe niespodzianki, dodatkowo mam wrażenie, że rzadziej wyskakuje mi coś nowego. Co do wysuszenia skóry, lub uwydatniania skórek, także nie widziałam jakiegoś takiego efektu ubocznego - fakt, że staram się odpowiednio nawilżać buzie, bo chyba nie ma nic gorszego niż tłusta oraz odwodniona twarz, prawda? ;) Przechodząc do matowienia to tutaj producentowi należy się wielki plus, ponieważ na mojej twarzyczce utrzymywało się ono dość długo.


Produkt kupujemy w plastikowym słoiczku. Konsystencja kremu przyjemnie mnie zaskoczyła, ponieważ wszystkie wcześniej stosowane przeze mnie kremy były raczej bardziej wodniste niż zwięzłe. W tym przypadku spotykałam się z czymś podobnym do musu lub trochę cięższej pianki. Dodatkowo dzięki temu może sie wydawać, że potrzebujemy dużo kosmetyku by pokryć całą twarz - nic bardziej mylnego! Produkt jest niesamowicie wydajny - zdjęcia robiłam chwilkę temu, a jak widzicie zużycie jest naprawdę niewielkie w porównaniu do prawie miesięcznego stosowania ;) 


Tak prezentuje się kosmetyk na ręce. Zdjęcie musiałam robić naprawdę szybko, bo krem natychmiastowo wsiąka w skórę, choć jednocześnie bardzo przyjemnie i lekko rozsmarowuje sie go na buzi. 

OD PRODUCENTA: Krem polecany jest do codziennej pielęgnacji cery z problemami trądzikowymi. Specjalnie dobrany zestaw składników aktywnych pozwala na skuteczną walkę z objawami trądziku i nadmiernym błyszczeniem się skóry. Krem błyskawicznie matuje skórę na wiele godzin nadając jej pudrowy wygląd. Zamyka rozszerzone pory, skutecznie zwalcza pryszcze i przeciwdziała ich ponownemu powstawaniu. Chroni przed szkodliwym działaniem promieni UV, pozostawia skórę aksamitnie gładką i świeżą. 

SKŁAD: Aqua, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Hydrogenated Olive Oil, Olea Europaea, Olive Oil Unsaponifiables, Magnesium Aluminum Silicate, Dicaprylyl Carbonate, Butyrospermum Parkii, Zinc Oxide, Polyacrylamide, C13-14 Isoparaffin, Laureth-7, Allantoin, Sulfur, PEG-30 Castor Oil Vaccinium Myrtillus, Saccharum Officinarum, Citrus Aurantium Dulcis, Citrus Medica Limonum, Acer Saccharinum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, Imidazolidinyl Urea, Parfum, Citral, d-Limonene, Linalool

Podsumowując, krem warty uwagi, jednak jego niewłaściwe stosowanie (brak nawilżenia) może prowadzić do nieprzyjemnych skutków ubocznych. Jednak jak za cenę 13 zł obietnice producenta są spełnione w jak największym stopniu ;)

Spotkaliście się kiedyś z produktami tej firmy? Jakie są Wasze wrażenia?
polecam i pozdrawiam.

UWAGA: Wciąż poszukuję idealnego tła dla recenzji, dlatego jak można zauważyć w każdym poście "background" wygląda inaczej. I tu moje pytanie do Was - czy możecie polecić mi jakiś fajny papier lub inny zamiennik, który ewentualnie mogłabym zakupić, czy tak jak w przypadku tego posta wygląda to dobrze gdy z tyłu produktu jest książka? ;)

10/11/2013

seria KOLASTYNA YOUNG

Witajcie,
w ostatniej ankiecie padły dwa głosy na recenzję, więc, aby wszyscy byli zadowoleni, dzisiejszy post własnie takową będzie :) Zapraszam!


Przedstawiam Wam podstawę mojej ostatniej pielęgnacji buźki. Głównie skupiałam się na tych produktach, dlatego jako podsumowanie, bo niestety krem i 3w1 już się kończy, postanowiłam od razu napisać recenzję całej serii. 


Zacznę od kremu, który najbardziej mi się spodobał. 
Opakowanie to, jak na zdjęciu, standardowa tubka o pojemności 50ml. W środku znajdziemy białą maź, o bardzo lekkiej konsystencji. Krem ma za zadanie matować naszą skórę i, biorąc pod uwagę, że moja twarz nie świeci się bardzo mocno, spełnia swoje zadanie. Produkt idealnie spisywał się pod makijaż - nie powodował szybszego ścierania podkładu. Krem spełniał swoją rolę, choć, co jest trochę paradoksem, miałam po nim lekko przesuszoną cerę. Ale nie jestem pewna czy to wina złego nawilżenia jakie oferuje nam krem, czy tego, że w międzyczasie używałam silnie wysuszających kosmetyków przeciw trądzikowi :) 

OD PRODUCENTA: Nawilżający krem przeciw niedoskonałościom bogaty w składniki aktywne, które: regulują wydzielanie sebum, odblokowują pory, zapobiegają podrażnieniom skóry oraz powstawaniu zaskórników i nowych niedoskonałości, zapewniają skórze matowy efekt. Zawarty w formule olejek z drzewa herbacianego, znany z antybakteryjnych właściwości, wspomaga skórę w utrzymaniu czystości i świeżości. Sepitonic M3, źródło energii dla skóry, usprawnia proces komórkowej regeneracji, chroni skórę, przywraca jej witalność i świeżość. Kwas salicylowy odblokowuje pory oraz zapobiega ich zatykaniu, wspomagając naturalny proces odnowy skóry. Rezultaty: skóra pozostaje optymalnie nawilżona i efektywnie chroniona, zabezpieczona przed zaskórnikami i niedoskonałościami, nadmierne świecenie cery zostaje zniwelowane, skóra pozostaje świeża i matowa, odzyskuje gładkość i zdrowy wygląd.

Podsumowując, kremik polecam, choć nie wiem jak radzi sobie z mocno świecącą się skórą.


Przyszedł czas na 3w1, czyli żel, peeling i maseczka w jednym ;) 
Zacznę od peelingu i żelu, bo tego chyba nie da się rozdzielić na osobne recenzje. Ta część produktu bardzo dobrze radzi sobie z makijażem, nawet wodoodpornym. Peeling/żel także bardzo fajnie odświeża buzię, ale niestety nie możemy się spodziewać spektakularnych efektów. Peeling ma bardzo malutkie drobinki, których jeszcze dodatkowo jest za mało - jest to raczej żel z drobinkami, niżeli peeling ;) Myślę jednak, że fajnie działa na skórę, która nie potrzebuje silnego starcia, i oczywiście kosmetyk nie zapycha.
Maseczka okropnie ściąga twarz (w pewnym momencie nawet boli). Nie lubię jej stosować, bo uczucie ściągnięcia jest niesamowicie niemiłe i bardzo go nie lubię. Ta część produktu ma wyrównywać koloryt skóry oraz zapewniać matowy efekt - moja opinia: o wyrównaniu koloru naszej buzi nie ma mowy, a i o długotrwałym zmatowieniu także. 

OD PRODUCENTA: Produkt o specjalnej formule i kombinacji składników aktywnych, łączący trzy funkcje: oczyszczanie, złuszczanie, wyrównywanie kolorytu skóry. SEPITONIC M3, źródło energii dla skóry, usprawnia proces komórkowej regeneracji, chroni skórę, przywraca jej witalność i świeżość. Naturalne drobinki z bambusa złuszczają naskórek, usuwając skutecznie martwe komórki, nadmiar sebum i zanieczyszczenia zatykające pory. Biała glinka, znana z właściwości oczyszczających, tonujących i kojących, łagodzi i zmiękcza naskórek. Działanie: 1. Żel myjący: głęboko oczyszcza i odblokowuje pory, usuwa nadmiar sebum. 2. Peeling: usuwa martwe komórki naskórka, redukuje zaskórniki. 3. Maseczka: wyrównuje koloryt skóry, zapewnia matowy efekt. Nie zawiera parabenów. 

Podsumowując, peeling i żel są dość dobre, choć nie tak jak obiecuje producent, jednak maseczka to totalne dno i nie przepadam za jej stosowaniem.


Tonik według mnie jest dość dziwny. Ogólnie nie lubię tego typu kosmetyków, które zostawiają film na skórze, dlatego moimi zdecydowanymi faworytami są żele lub pianki. Przechodząc jednak do recenzji, jak już napisałam tonik zostawia po sobie nalot, buzia jest jednak ściągnięta. Ze względu na te efekty nie możemy mówić o oczyszczeniu. Dodatkowo zauważyłam, że produkt delikatnie mnie zapychał, wiec bardzo rzadko go używałam co widać po pojemności (wszystkie elementy serii kupowałam razem).

OD PRODUCENTA: Tonik oczyszczająco - ściągający zawiera składniki aktywne, które regulują wydzielanie sebum, odblokowują pory, pomagają w usuwaniu zaskórników oraz zapobiegają powstawaniu podrażnień. Olejek z drzewa herbacianego, znany z antybakteryjnych właściwości, wspomaga skórę w utrzymaniu czystości i świeżości. Sepitonic M3, źródło energii dla skóry, usprawnia proces komórkowej regeneracji, chroni skórę, przywraca jej witalność i świeżość. Kwas salicylowy odblokowuje pory oraz zapobiega ich zatykaniu, wspomagając naturalny proces odnowy skóry. Tonik zwęża pory, reguluje wydzielanie sebum, wspomaga usuwanie zanieczyszczeń, przywracając naturalne pH skórze skłonnej do błyszczenia i niedoskonałości. 

Podsumowując, tego toniku nie zakupiłabym ponownie ;)

 Zapach wszystkich produktów jest charakterystyczny dla firmy.

Używaliście kiedyś tych produktów? Jak u Was się sprawdziły?
pozdrawiam.

10/01/2013

edycja limitowana Floral Grunge od Essence no. 04 Madly Purpled


Witajcie,
przychodzę dziś z małą odskocznią od tej męczącej pogody na zewnątrz. Ostatnio u mnie w mieście wciąż pada, wkoło pełno zarazków, a i ja spędziłam cały ubiegły tydzień w łóżeczku pod kocykiem. Jako, że jesień kojarzy nam się głównie z szarościami, bordami i innymi ciemnymi kolorami, dla odmiany postanowiłam to zmienić. Wprowadziłam trochę wiosny tej jesieni :) Zapraszam.


Już od dość dłuższego czasu poszukiwałam lakieru w kolorze lila/jasny fiolet. Ostatnio pojawił się duży deficyt kosmetyków w półce, więc postanowiłam uzupełnić zapasy i między innymi natchnęłam się na edycje limitowaną formy Essence. Kosmetyki zawarte w edycji to: błyszczyki, trzy kolory lakierów do paznokci, róż i chyba coś jeszcze, nie pamiętam :) Skupiłam się jednak tylko na tym lakierze, który z całego zestawu spodobał mi się najbardziej.


Produkt jest dość dobrze kryjący, wystarczy jedna grubsza warstwa lub dwie cieńsze. Dodatkowo ma fajny pędzelek, nie bardzo szeroki, ale też nie cieniutki. Lakier niestety ma wykończenie matowe, co moim zdaniem gryzie się z zawartym brokatem (małe drobinki widoczne dopiero kiedy się mocniej przyjrzymy). Dlatego, dla lepszego efektu, lepiej położyć top coat, w moim przypadku ten z Golden Rose Gel Like. Lakier utrzymuje sie dość długo, około 3/4 dni - nie odchodzi od płytki paznokcia, ale widać starte końcówki ;)
Cała dłoń z lakierem prezentuje się bardzo ładnie. Na początku bałam się, że moje palce będą wyglądały na jeszcze bledsze niż są, ale efekt był chyba nawet odwrotny, co bardzo mi się spodobało ;)
Cena to około 8 zł. Produkt dostępny w drogeriach Natura.

Co o nim myślicie?
pozdrawiam.