12/29/2014

HIT CZY KIT? KULTOWA MASKARA MAX FACTOR 2000 CALORIE

Maskara Max Factor 2000 Calorie to, chciałoby sie powiedzieć, sztandarowy produkt marki. Tusz został określony jako pogrubiający, czyli taki jaki ja niekoniecznie lubię, ale mam wrażenie, że producent zapomniał wspomnieć, że produkt też niesamowicie wydłuża i uwydatnia podkręcenie rzęs. To mogłoby znaczyć, że tusz jest idealny, a jednak nie! Zamknięta w standardowej tubie formuła nie współgra z zimą, zimnem i ciepłem z kaloryferów, a do tego śniegiem, więc kruszy się i łamie maksymalnie. Tyle szczęścia, że dopiero pod koniec dnia. To jednak nie wszystko - zapraszam :)


W porównaniu do starej wersji tuszu jego opakowanie jest bardziej kanciaste i raczej niewyróżniające się wśród innych tuszy. Klasyczne nadruki wyglądają estetycznie i nie wycierają się. Wydaje mi sie, że razem z wyglądem została zmieniona także formuła kosmetyku.

Od producenta: 2000 Calorie Mascara to super pogrubiający tusz, dzięki któremu rzęsy stają się widocznie grubsze o około 300%. 2000 Calorie zawiera film wzmacniający, którego składniki (specjalnie dobrane polimery) odżywiają i wzmacniają rzęsy, zapobiegają kruszeniu się tuszu, jednocześnie czyniąc rzęsy elastycznymi. Jednym z podstawowych składników maskary są naturalne woski, odporne na działanie wysokich temperatur, nie powodujące "topienia" i ścierania się tuszu z rzęs nawet w najgorętsze dni. Doskonale zaprojektowana szczoteczka pozwala na zaaplikowanie zawsze odpowiedniej ilości tuszu i osiągnięcia pożądanego efektu. 2000 Calorie jest bezzapachowa, hipoalergiczna, dopuszczona do stosowania przez osoby noszące szkła kontaktowe. Dostępny jest w trzech kolorach.

Cena: około 35 PLN


Tusz ma klasyczną, niesilikonową szczoteczkę, która jest niesamowicie kapryśna. Są dni kiedy rzęsy pokrywa duża warstwa tuszu - są one sklejone, z grudkami i pustymi miejscami, a niekiedy wyglądają wręcz teatralnie - po prostu jak sztuczne. Zdarza się też, że tusz mimo nałożenia dwóch warstw pozostawia rzęsy całkowicie naturalne (tak jak te poniżej). Efekt końcowy to wielka loteria, choć to nie wszystko, bo przyda się także wprawna ręka i odrobina cierpliwości, plus patyczki higieniczne, bo nie raz zdarzyło mi się nim okropnie umazać, choć to raczej moja wina :)


Hit czy kit? Co o nim myślicie?
pozdrawiam.

12/23/2014

TAG: świąteczny | życzenia ♥

Właśnie skończyłam ubierać choinkę, mama krząta się w kuchni, a tata przygotowuje ryby na święta. W ten czas, między barszczem a kapustą z grzybami postanowiłam zrobić luźny świąteczny TAG, bo już na pewno nie pojawię się tu przed wigilią i przy okazji złożę Wam życzenia, choć jestem w tym raczej kiepska :) 


1. Czy wyjeżdżasz gdzieś na święta?
Każde święta spędzamy w naszym domu, jednak nie święta bożego narodzenia. Można powiedzieć, że to taka rodzinna tradycja kiedy cała rodzinka zjeżdża się do babci i wspólnie jemy wigilijną kolację. Musze przyznać, że choć nie wierzę w te magiczne atmosfery to w takich chwilach coś chwyta za serce :)

2. Co chciałabyś dostać na święta?
W moim domu nie dajemy sobie prezentów w te święta, a jedynie 6 grudnia. Tak już się przyjęło i nie jest mi z tego powodu smutno, czy coś, ale jeżeli miałabym możliwość coś dostać to chyba chciałabym lokówkę do włosów :) Mam ostatnio natchnienie na loki i próbuję każdego możliwego sposobu, ale na moich włosach po prostu nic się nie trzyma.

3. Prezenty na święta przynosi Mikołaj czy Gwiazdor?
Kiedyś przynosił Mikołaj, a dziś najbliżsi. Jestem chyba jeszcze na tyle mała, że lubię tę mikołajową otoczkę i wszystko co z nią związane, bo to najzwyczajniej słodkie :)

4. Twoja ulubiona świąteczna potrawa.
Barszcz z uszkami ♥ Moja babcia robi najlepszy i co dziwne, tylko na święta, bo tak to chyba sie nie stara :)

5. Jaka jest Twoja ulubiona świąteczna ozdoba?
Zdecydowanie światełka. W moim fioletowym pokoju pojawiły się niebieskie gwiazdki, które dodają idealnego świątecznego klimatu.


6. Czy dekorujesz jakoś swój pokój na święta?
Tak! Patrz do góry to się przekonasz :)

7. Masz w domu sztuczną czy żywą choinkę?
Zawsze żywą, choćby nie wiem co! Śmiejemy się z tatą, że wtedy już w całym domu pachnie jak w łazience - taki leśny zapaszek, ale milo jest wejść do tak pachnącego domu.

8. Ulubiona świąteczna piosenka.
Lubię taką jedną polską piosenkę, bo co jak co, ale Last Christmas po świętach potrafi wychodzić uszami. Można powiedzieć, że jest już dość stara, bo pamiętam ją chyba jeszcze w podstawówce, ale wciąż puszczają ja w radiu i wciąż mi sie podoba: >klik< :)

 9. Czy w okresie Świąt Twój styl ubierania jakoś się zmienia?
Staram sie wyglądać przyzwoicie, ot co! Zero ciężkich buciorów, mocnych makijaży i dziwnych ozdobników. Ubieram się raczej elegancko i jakoś tak wyjątkowo - inaczej niż codziennie :)

10. Czy w Twoim mieście spadł już śnieg?
Właśnie nie! Nie lubię świąt, ani sylwestra, ani zimy bez śniegu, bo to już nie to samo. Kiedy jeszcze mieszkałam na wsi, pamiętam, że śnieg utrudniał nieco poruszanie się, ale i tak każdy nie mógł się go doczekać. W tym roku musi spaść śnieg, po prostu musi!

11. Twoja ulubiona kolęda?
Cicha noc :) W każdym języku, nawet po niemiecku ją lubię.

12. Czy masz jakieś postanowienie noworoczne?
Nie, bo, aż wstyd sie przyznać, nie umiem ich dotrzymywać i jakoś w okolicy lutego wszystko szlak trafia. Serio, chyba jedynym postanowieniem noworocznym, które dotrzymałam było niejedzenie mięsa, bo trwało aż 3 lata :)

13. Ulubiony świąteczny film.
Uwierzycie, że nie mam? Chyba, że liczy się Kevin sam w domu, albo Święta, święta i Po, bo uwielbiam Kung Fu Pandę :)

Skończone. Czas na życzenia, a więc życzę Wam przede wszystkim cudownych świąt, takich z kolorową i błyszczącą choinką, milionem pysznych potraw, bo po co ograniczać się do dwunastu, i żeby wszystko poszło w cycki; a oprócz tego, mocnych noworocznych postanowień i cudownie spędzonych chwil :) 

Do zobaczenia po świętach!

12/17/2014

róż 2SKIN POCKET od Bell

Lubię kiedy róż delikatnie pokrywa policzki, a moja zazwyczaj blada buźka tym razem wybucha kontrolowanym rumieńcem, bo zazwyczaj jest inaczej. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce, a przydatne promocje sprawiły, że sięgnęłam po róż 2SKIN POCKET od Bell. Przyszedł czas bym napisała coś o nim, bo muszę przyznać, ale jestem nim oczarowana - zapraszam :)


Jego opakowanie, choć nie ma pędzelka, który i tak zapewne byłby bezużyteczny, ani lusterka - choć by się przydało - jest poręczne i na swój sposób urocze. Dzięki wypustkom nie ma mowy o połamanych paznokciach czy zębach (ja tak otwieram jak paznokcie zawodzą :)). Lubie go używać, bo jest mały i poręczny.


Nic się nie zacina, to kolejny plus. Producent pisze, że róż odmładza i rozświetla skórę - ale tak działa chyba każdy tego typu kosmetyk, uwydatnia kości policzkowe i optycznie wyszczupla twarz. Dodatkowo formuła produktu z domieszką miki pozwala uzyskać jednolity kolor, a zawarta krzemionka zapewnia wygładzenie nierówności. Róż jest dostępny w 5 odcieniach kolorystycznych.

Skład: TALC, MICA, SILICA, MAGNESIUM STEARATE, ISOCETYL STEAROYL STEARATE, METHYLPARABEN, PROPYLPARABEN, PEG-8, TOCOPHEROL, ASCORBYL PALMITATE, ASCORBIC ACID, CITRIC ACID [+/- CI 15850, CI 19140, CI 77007, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77742, CI 77891].

Cena: około 8 PLN


Mój kolor to 054, czyli odcień najbardziej zbliżony to koloru mojego naturalnego rumieńca. Lekko brzoskwiniowy z domieszką prawdziwego różu wygląda zabójczo! Rzadko zdarzało mi się wychodzić tak umalowaną z domu, jednak teraz nie wyobrażam sobie nie mieć go na policzkach. W jesienne, lub zimowe dni, nieprawdopodobnie ożywia twarz, która wygląda na wypoczętą i zadbaną. Jego atutem jest trwałość - kiedy po ponad siedmiu godzinach przychodzę do domu on wciąż jest tam gdzie powinien.


Jest raczej średnio napigmentowany, ale dzięki temu nie zrobię sobie nim nieładnych plam, więc jako totalna początkująca w tych sprawach jestem z tego faktu zadowolona. Produkt jest bezwonny, nie wodoodporny i zmywalny właściwie samą wodą.

Co o nim myślicie? 
pozdrawiam.

12/08/2014

NOWE SPOJRZENIE NA ODŻYWKĘ DO PANOKCI Laura Conti Maximum Calcium Build&Smooth

Ten wpis opublikowałam jakiś czas temu, ale pogorszenie się stanu moich paznokci spowodowało, że ową recenzję muszę zmienić i rzucić nieco inne światło na odżywkę do paznokci Laura Conti Maximum Calcium Build&Smooth. Pozory mylą, więc póki co zapraszam na wcześniejszą recenzję.

____________________________________________________________________

Dziś zacznę od krótkiej historii - ponad dwa lata temu zdecydowałam się na paznokcie żelowe. Wyglądały schludnie i były zdecydowanie wygodniejsze w noszeniu niż zwykły lakier do paznokci, tym bardziej, że nie stosowałam jeszcze wtedy lakierów nawierzchniowych. Po pierwszym razie (a były ich dwa) moje paznokcie były w bardzo dobrym stanie, po kolejnym nie wyglądały już tak wspaniale. Musiałam je ściąć, bo bez tego po prostu same się łamały, były jak papier - mogłam je wygnać we wszystkie strony, bolały przy każdym nacisku, a dodatkowo były okropnie szare i matowe. Z odsieczą przyszła kontrowersyjna odżywka Eveline 8w1, o której wówczas nie huczało tak w internecie, nie wiedziałam też, że może być taka szkodliwa: bolało? zmywałam i nakładałam jeszcze raz, niejednokrotnie trzy warstwy na raz, piekło? nie raz płakałam z bólu. Nie zarzucam nic tej odżywce, bo uratowała moje paznokcie, które dziś są mocniejsze niż kiedykolwiek i naprawdę trudno je złamać, a paznokciom żelowym, o których wolę zapomnieć. 



Odżywka, lub jak nazywa to producent, preparat wzmacniający jest przeznaczony do paznokci miękkich i łamliwych. Zawiera wapń, dzięki któremu wygładza nawet bardzo głębokie bruzdy na płytce paznokcia. Dodatkowo wzmacnia paznokcie, zwiększa ich odporność na uszkodzenia mechaniczne, a także zachowuje naturalne nawilżenie paznokci. 

Skład: Ethyl Acetale, Butyl Acetale, Nitrocellulose, Acetyl Tributyl Citrate Adipic Acid/ Neopentyl Glycol/ Trimelltic Anhydride Copolymer Isopropyl Alcohol, Stearalconium Hectorite Citric Acid, Calcium Pantothenate, Benzophenone-3, [+/-] Mica, C.I.77891, C.I.77510, C.I.60729, C.I.47000, C.I.42090, C.I.19140,C.I.15880, C.I.15850.

Cena: około siedmiu złotych


Po pomalowaniu paznokcie są błyszczące, nie farbują na zielony kolor odżywki, a wystające poza palce końcówki płytki są wybielone i wyglądają schludnie. Dodatkowo mam wrażenie, że są dużo mocniejsze niż przed jej nałożeniem. Preparat bardzo szybko schnie co mnie dość mocno zaskoczyło, a co zdecydowanie ułatwia z nim pracę. Stosuję go jako bazę pod lakier, gdzie dobrze się sprawdza. Producent zaznacza, że jego produkt jest również do tego przeznaczony. Odżywka z pewnością nie boli na paznokciu - nie wiem jak będzie się sprawować na cienkich i łamliwych paznokciach - nie piecze, nie wysusza skórek, trochę przedłuża trwałość lakieru.

____________________________________________________________________

Otóż odżywka przy dłuższym stosowaniu kompletnie zniszczyła moje paznokcie. Po około dwóch miesiącach zauważyłam rozdwojenie i kruszenie się płytki paznokcia na jej końcach. Obiecane wzmocnienie zagwarantowało jeszcze słabsze paznokcie, a szybszy wzrost to obietnice wyssane z palca producenta. Te efekty są ewidentnymi konsekwencjami jej stosowania, ponieważ po odstawieniu produktu prawie całkowicie zniknęły, choć trochę to trwało.

Odżywka, która przynosi odwrotne efekty - mnie to zdziwiło, a Was?
pozdrawiam.

12/04/2014

W KOLORACH WRZOSÓW | lakier Eveline no.921&lakier Sally Hansen no. 660

Zniszczenia po paznokciach tytanowych >klik< naprawiałam ponad dwa tygodnie - paznokcie rosły bardzo wolno, a w międzyczasie regenerowałam je odżywką z Eveline, która natychmiastowo rozwiązała problem. Od tej pory mogę śmiało malować paznokcie, chociaż dalej są w słabej kondycji i lakier jeszcze raczej średnio się na nich utrzymuje. Mimo to nie ograniczam sie i co rusz maluję je na inne kolory, a dziś pokaże Wam jedne z moich ulubionych, czyli lakier Eveline no.921 oraz lakier Sally Hansen no. 660 - zapraszam :)


Szary, w porównaniu do tego z Sally Hansen, kryje już przy jednej warstwie i jest zdecydowanie gęstszy, natomiast do pełnego pokrycia paznokcia wspomniany lakier potrzebuje dwie cienkie warstwy, ponieważ ma bardziej wodnistą konsystencję. Oba lakiery utrzymują sie na paznokciach około trzech lub czterech dni, a po tym czasie zbyt wytarte końcówki nie wyglądają estetycznie. Każdy z nich schnie w miarę szybko.



Iście jesienne kolory i fajna pigmentacja to dla mnie ogromny plus, a jeżeli lakier utrzymuje się dość długo bez żadnego wspomagacza to ja jestem kupiona, a Wy? Co o nim myślicie?
pozdrawiam.

12/01/2014

masło do ciała CZEKOLADA&KARMEL od Bielenda

Właśnie pada śnieg i nie uwierzycie, ale chyba się starzeje, bo coraz bardziej przeszkadza mi to wszechogarniające zimno, brr! Mimo to, późna jesień i zima kojarzą mi się przytłaczającymi zapachami ciastek korzennych, płynnej czekolady i ciast, które co rusz nowe pojawiają się na stołach. W ten czas często sięgam po coś co zagwarantuje mi pozytywną dawkę odżywienia, a moja sucha-prawie-wszędzie skóra przestanie straszyć czerwonymi plamami szorstkimi jak papier ścierny. Kierując się tymi aromatami wybrałam masło do ciała CZEKOLADA&KARMEL od Bielendy, które polecała Elle na swoim blogu. 


To jak pięknie pachnie i jak długo ta woń utrzymuje się na skórze jest nieprawdopodobne! Czekolada z niezliczoną ilością kakao i pyszny, ciągnący się karmel - nie mogłam się oprzeć, żeby nie spróbować jak smakuje (i nie polecam :)). Dodatkowo zapach na skórze pozostaje niezmienny, wręcz jest jeszcze bardziej intensywny i utrzymuje się dokładnie całą dobę, a następnego dnia wciąż jest wyczuwalny w niektórych miejscach. Masło do ciała określone jest jako ujędrniające, jednak na takie efekty ciężko czekać, a przez ten zapach jest raczej antyujędrniające


Opakowanie wersji CZEKOLADA&KARMEL wygląda estetycznie i oprócz szaty graficznej nie różni się niczym od pozostałych edycji, które możecie zobaczyć tutaj. Cena dwustu mililitrowego pudełka to około 15 PLN, a rozkosz bezcenna :)


Doskonale odżywia skórę, jednocześnie nie pozostawiając nieprzyjemnej warstwy. Zawiera w składzie parafinę, ale ta w tym przypadku jest raczej neutralna i nie wpływa źle na działanie masła. Szybko się wchłania i nie trzeba rozsmarowywać go wiekami, chociaż przez jego walory zapachowe to akurat wada. Jest wydajny i wystarczy niewielka ilość by pokryć daną część ciała. 

Jestem zauroczona jego zapachem! A Wy co o nim myślicie?
pozdrawiam.