12/22/2013

Maybelline Forever Strong Pro no. 610 Ceramic Blue


Witajcie,
po ostatnim wpisie o moich zakupach ze stronki kosmetykizameryki.pl poważnie wzięłam się za testowanie zakupionych produktów. Co prawda, pierwszym lakierem, którym pomalowałam paznokcie był ten z Sally Hansen, jednak ten zrecenzuję jako pierwszy :)



OD PRODUCENTA: Wzmacniający i długotrwały lakier do paznokci. Zawiera wapń, żelazo i silikon, które wzmacniają i utwardzają płytkę paznokcia, zapewniając jednocześnie kolor trwały nawet do tygodnia. Precyzyjna aplikacja = nowy pędzelek.

CENA: 20 zł; jednak ja kupiłam za 4,99 na stronie kosmetykizameryki.pl


Przechodząc do sedna sprawy, czyli do recenzji. Jak widać lakier prezentuje się następująco, oprócz niego bawiłam się nico w dekorowanie lakierem z Golden Rose Jelly Lewels, ale o nim w swoim czasie :) 
Maybelline Forever Strong Pro jak wymienia producent wzmacnia płytkę paznokcia, jednak nie próbowałam tego efektu, ponieważ zawsze pod lakier daję kochaną i nienawidzoną przez niektórych odżywkę z Eveline. Również dzięki temu wzmocnieniu lakier powinien utrzymywać sie do tygodnia, u mnie sprawował się dobrze do około czterech lub pięciu dni, następnego dnia wyglądał już znacznie gorzej. Jednak jego trwałość zapewne była taka ze względu na top coat, który muszę już wymienić. Ale nie o tym mowa, lakier ma w sobie niebieskie drobinki, które na paznokciu są ledwo dostrzegalne, jednak mimo to efekt ogromnie mi się podoba :) Dodatkowo w słoiczku jest dość duży pędzelek, którym naprawdę bardzo fajnie rozprowadza się produkt - wystarczą dwie cienkie warstwy by pokryć paznokieć bez prześwitów.

Kończąc już mój monolog, lakier sprawdził się przyzwoicie, zero niepotrzebnych odprysków, zarysowań, średnie schnięcie, ale cudowny efekt, a to wszystko utrzymywało się dość długi czas, a wcale go nie oszczędzałam :)

Co o nim sądzicie? 
pozdrawiam.

12/18/2013

zakupy z kosmetykizameryki.pl


Witajcie,
po ogromnej ilości pochlebnych opinii na temat sklepu internetowego kosmetykizameryki.pl również postanowiłam się skusić i kupiłam parę produktów :) 

Jak działa sklep?
Sugerując się cenami moglibyśmy pomyśleć, że produkty, które oferuje nam sklep są tylko tanimi podróbkami, jednak producent zapewnia nas o ich oryginalności. Cena więc wynika z masowego importu do kraju, tym samym unikając lub znacznie zmniejszając należyte cło. Idąc tym tropem, mamy do dyspozycji całkiem duży wybór kosmetyków, za które w kraju musielibyśmy zapłacić dwa razy więcej lub w ogóle nie moglibyśmy ich dostać. Opłaca się? Owszem :)





#3 Sally Hansen Complete Salon Manicure 660 Pat on the Black (niestety nie znalazłam już tego lakieru)



Na chwilę obecną zamówiłam tylko cztery produkty. Jestem bardzo ciekawa ich działania, w szczególności nie mogę się doczekać wypróbowania lakieru z Sally Hansen i cienia z Maybelline. Wszystko dokładnie przetestuję i wrócę do Was z recenzjami :)

Robiłyście już zakupy z tego sklepu internetowego? Jakie są Wasze doświadczenia?

Pozdrawiam.

12/14/2013

pierwsze pudełeczko ShinyBox

Witajcie,
wczoraj w godzinach popołudniowych otrzymałam dobrze wszystkim znaną paczuszkę, czyli mój pierwszy ShinyBox. Początkowo miałam trochę wątpliwości odnośnie właściwej ceny, zawartości, a także przesyłki. Jednak zdecydowałam się zaryzykować, właśnie dlatego, że wiele osób jest zadowolonych z pudełeczek, również z konkurencyjnego Glossy Box'a :) Na paczkę nie musiałam długo czekać, co oczywiście było bardzo miłym zaskoczeniem - zaledwie dzień wcześniej dokonałam zamówienia. Kurier dostarczył pudełko w szczelnie zapakowanym foliowym worku, oczywiście z nazwą firmy kurierskiej oraz nalepką z danymi, moimi i adresata. W środku była już tylko główna przesyłka, która dodatkowo zapakowana była w jeszcze jedno ochronne pudełko.


Początkowo miałam ochotę przedstawić całą zawartość pudełeczka po kolei, jednak postanowiłam podejść do sprawy poważniej i dopiero po dogłębnym przetestowaniu danego produktu wystawić jego recenzję. Dlatego w tym wpisie nie znajdziecie opisu kosmetyków, a jedynie informację o tym, że jest to mój pierwszy ShinyBox oraz, że jego zawartość odpowiada mi w 90%, o czym również przekonacie się w następnym wpisie, a także, że w środku znalazłam 5 pełnowymiarowych produktów :) 

Po tym tajemniczym zakończeniu po więcej informacji zapraszam Was na ich stronę tutaj

Pozdrawiam.

12/03/2013

TAG: 40 przypadkowych pytań

Witajcie,
w poszukiwaniu blogowych inspiracji, postanowiłam przejrzeć tagi, które ostatnio pojawiały sie tu i ówdzie, a że lubię tego typu posty, pisać jak i komentować, to zapraszam Was na kolejny z nich :)

1. Gdzie byłaś 3 godziny temu?
Już w domku ;3
2. Czy kiedykolwiek zjadłaś kredkę?
Hahaha nie.
3. Czy w odległości 3 metrów od Ciebie jest coś różowego?
Książę <3 (maskotka)
4. Czy masz na sobie skarpetki?
Zawsze i wszędzie xd
5. Czy byłeś w kinie w ciągu ostatnich 5 dni?
Nie, ale byłam dość niedawno na filmie o Lechu Wałęsie.
6. Czy jest Ci gorąco?
Nie, chociaż siedzę sobie w sweterku ;3
7. Co było ostatnią rzeczą, którą miałaś do picia?
Malinowy Kubuś <3
8. Co ostatnio jadłaś?
Przepyszny barszczyk z uszkami z kapustą i z pieczarkami.
9. Gdzie byłaś w zeszłym tygodniu w tej chwili?
Na dodatkowym angielskim ;c
10. Kim był ostatni gość w Twoim domu?
Własnie jest u mnie ciocia.
11. Czy tęsknisz za kimś teraz?
Tak.
12. Jakie są twoje plany na dzisiejszy wieczór?
Włoski, bo kartkówka ;c
13. Kto ostatnio napisał Ci komentarz na Facebook'u?
Piotrek odnośnie koncertu Metalliki ;3
14. Co chcesz wiedzieć o przyszłości?
Czy spełnię swoje marzenia. 
15. Czy masz na sobie jakieś perfumy, jeżeli tak to jakie?
Nie lubię perfum.
16. Byłaś w tym roku u lekarza?
Bardzo dużo razy.
17. Gdzie jest Twój najlepszy przyjaciel?
Prawdopodobnie w domku.
18. Czy masz opaleniznę?
Jestem bladzioszkiem i wcale mi to nie przeszkadza, nie lubię się opalać.
19. Czego teraz słuchasz?
20. Czy kolekcjonujesz coś?
Wspomnienia - te materialne i te nie też ;3
21. Kiedy ostatni raz zostałaś zatrzymana przez policje?
Na wakacjach. 
22. Czy piłaś kiedyś herbatę przez słomkę?
To chyba bezsensu (?) 
23. Co napisałaś w ostatnim smsie?
"zrobisz barszczyk?" (sms do mamy) xd
24. Lubisz ostre przyprawy?
Czasem tak, czasem nie.
25. Kiedy ostatni raz wzięłaś prysznic?
Rano.
26. Czy jesteś bogata?
A to pytanie mi sie nie podoba i nie będę na niego odpowiadać ;p
27. Jaka jest u Ciebie pogoda?
Zimno, marznie woda - uwielbiam lód na ulicach ;D
28. O której godzinie budzisz się rano?
W tygodniu o 6.00, a w weekendy około 10.
29. Jaki film ostatnio widziałaś?
Nie mam na nie czasu ;c 
30. Jaki masz dzwonek w telefonie?
31. Czy byłaś kiedyś w innym kraju?
Tak, byłam w Czechach, w Belgii, w Niemczech, na Chorwacji i wiele, wiele innych ;3
32. Ile masz rodzeństwa?
Jestem jedynaczką.
33. Komputer stacjonarny czy laptop?
Laptop zdecydowanie. 
34. Co planujesz dziś robić?
Uczyć się i rozmawiać przez skype ;c
35. Kiedy ostatni raz płakałaś?
Wczoraj.
36. Jakie jest twoje ulubione radio?
Bardzo rzadko słucham radia, ale jak już muszę to wybieram Antyradio.
37. Co wolisz - hamburgera czy kebaba?
Nie jem mięska c; 
38. Jaki jest Twój kolor oczu?
Zielony.
39. Co robiłaś o 24:00 w nocy?
Pewnie oglądałam coś na Youtubie ;3 
40. Czy masz zwierzęta? 
U siebie mam tylko psa, ale u babci mieszka parę moich zwierzątek.

To już koniec. Nie zastanawiałam się kogo otagować w zamian, dlatego taguję wszystkich, którzy mają chrapkę na taki przyjemny tag. W najbliższym tygodniu postaram się dodać kilka konkretniejszych postów, póki co zostawiam Was z czymś takim.

Pozdrawiam,

11/26/2013

TAG: One Word

Witajcie,
na dziś przygotowałam szybki tag, który, mam nadzieje, przypadnie Wam do gustu :) Bardzo lubię robić takie wpisy, a ostatni był już dość dawno (klik), więc cóż, zapraszam!

1. Gdzie jest Twój telefon?
Obok.
2. Twój partner?
Nieznajomy.
3. Twoje włosy?
Długie.
4. Twoja mama?
Kochana.
5. Twój tato?
Dziecinny.
6. Twój ulubiony przedmiot materialny?
Brak.
7. Twój sen z zeszłej nocy?
Dziwny.
8. Twój ulubiony napój?
Kawa.
9. Twój wymarzony samochód?
Czarny.
10. Pokój, w którym teraz jesteś?
Mój.
11. Twój ex?
Były.
12. Twój strach?
Dużo.
13. Kim chciałabyś być za 10 lat?
Sobą.
14. Z kim spędziłaś ostatnią noc?
Sama.
15. Jaka nie jesteś?
Śmiała.
16. Jaka jest ostatnia rzecz, którą robiłaś przed tą, którą robisz teraz?
Jadłam.
17. Co masz na sobie?
Ubranie.
18. Ulubiona książka?
Manga.
19. Ostatnia rzecz, którą jadłaś?
Marchewka.
20. Twoje życie?
Udane.
21. Twój nastrój?
Pozytywny.
22. Twój przyjaciel?
Kochany.
23. O czym teraz myślisz?
Skype.
24. Co teraz robisz?
Rozmawiam.
25. Twoje lato?
Ciekawe.
26. Co jest w Twoim telewizorze?
Bzdury.
27. Kiedy ostatni raz się śmiałaś?
Dzisiaj.
28. Kiedy ostatni raz płakałaś?
Dzisiaj.
29. Szkoła?
Znajomi.
30. Czego teraz słuchasz?
Metallica.
31. Twoje ulubione zajęcie weekendowe?
Nicnierobienie.
32. Wymarzona praca?
Japońska.
33. Twój komputer?
Przydatny.
34. Za oknem?
Szarość.
35. Piwo?
Może.
36. Meksykańskie jedzenie?
Nie.
37. Zima?
Urodziny.
38. Religia?
Okej.
39. Wakacje?
Zdjęcia.
40. W Twoim łóżku?
Pościel.
41. Miłość?
Może.

To tyle. Na dokładkę chciałabym otagować parę osób:

Jeżeli kogoś nie wymieniłam, a ma ochotę zrobić TAG to oczywiście zachęcam :)

Pozdrawiam

11/17/2013

instagram mix #3

Witajcie,
dzisiaj tylko krótki wpis z instagramowymi zdjęciami, czyli tym co ostatnio działo się u mnie na instagramie.
Zapraszam!

moje ukochane miejsce, czyli tam kiedyś mieszkałam :)
z Piotrkiem, czyli popołudnie z przyjacielem ^^
uwielbiam niebo, a to akurat stratocumulus
nie mogłam się nie pochwalić - link
kolejne zdjęcie z Błędowa, tym razem wspomnienie lata :)
i na koniec, nudne popołudnie = słitfocia z Milusiem <3

ZAPRASZAM DO OBSERWOWANIA NA INSTAGRAM :)

Pozdrawiam.

11/04/2013

wizyta u kosmetyczki - oczyszczanie

Witajcie,
dość dawno nic się tu nie pojawiło, a jeszcze dodatkowo przychodzę z czymś nowym. Post będzie wyglądał nieco inaczej, ponieważ chcę go podzielić na poszczególne dni, żeby nie stracić żadnej informacji i by wszystko było posegregowane :) Zapraszam!

#1
Bez makijażu, oczywiście, o 17 poszłam na upragnioną wizytę. Spodziewałam się lekkiego bólu, może szczypania. Pomyślałam, że przecież nic strasznego sie nie stanie :) Pani kosmetolog fachowo mnie przyjęła - położyłam się na leżance i się zaczęło! Początkowo było mało boleśnie, ponieważ moja buźka była przygotowywana przez mikro dermabrazję. Lekkie ciągnięcie, szczypanie, ewentualnie pieczenie, ale nic strasznego. Później przyszła pora na gwóźdź programu, czyli wyciskanie. Mało przyjemna sprawa, ba! Bolało jak cholera. Dodam, że to było moje pierwsze oczyszczanie, więc Pani się tłumaczyła, że tak niestety bywa. Przecierpiałam i to, jednak najgorsze były skronie oraz broda. Katusze na własne życzenie!
Po dwóch godzinach jestem już wolna. Moja buźka, cóż, kolor czerwony to pikuś. Wszędzie zaczerwienione plamy, strupy krwi oraz pieczenie. Podobno jutro ma mi wszystko zniknąć, lub chociaż złagodnieć :) 

#2
Dzień drugi. Sprawa wygląda trochę lepiej - mniej czerwonych plam, trochę strupów z krwi. Mimo wszystko, buźka boli nawet przy najdelikatniejszym dotknięciu. Powoli widać już pierwsze efekty - gładka skóra, brak wągrów. Po obudzeniu się zmyłam twarz pianką oczyszczającą, a następnie posmarowałam kremem, który otrzymałam od Pani kosmetyczki. Więcej nic z nią nie robię :)

#3
Niedziela - dzień trzeci. Martwię się jak to będzie z moją twarzą, bo jutro już szkoła. Mam wrażenie, że nic od wczoraj się nie zmieniło - chyba jedynie przybyło mi strupów krwi. Chciałabym to zakryć podkładem i korektorem, ale zdaję sobie sprawę, że chyba musiałabym nałożyć na twarz kolosalne ilości. Coraz mniej mi sie podoba to oczyszczanie. Przemywam twarz rumiankiem, żeby złagodzić czerwone plamki :)

#5 
Od oczyszczania minęło pięć dni. Moja skóra popada w skrajności - w niektórych miejscach świeci się i błyszczy, a gdzieniegdzie odrywają się suche kawałki naskórka. Nie podoba mi się ten efekt, szczególnie, że w niektórych miejscach dzieje sie i jedno, i drugie. Po przyjściu ze szkoły staram się dokładnie zmywać makijaż i od razu aplikować krem na buźkę :) Mam wrażenie, że po oczyszczaniu znacznie polepszył się jej stan ogólny.

#7
O godzinie 15:00 byłam umówiona na tzw. doczyszczanie, czyli ewentualne usunięcie tego co pozostało :) Podsumowując, było lepiej niż za pierwszym razem pod względem bólu. Natomiast ślady znów powstały takie jak przy pierwszej wizycie. tutaj jednak chyba nie chodzi o kosmetyczkę, lub ogólne oczyszczanie, tylko o moją buźkę, która tak reaguje i już. Na koniec Pani zafundowała mi porządnie nawilżający krem.

#8
Ostatni dzień opisu. Dziś buźka prezentuje się najlepiej - jest odświeżona, nie ma żadnych zaczerwienień, ani bolących miejsc. Zdecydowanie podoba mi się efekt końcowy :) Jednak podsumowując było trochę cierpienia, więc polecam tylko wytrwałym i naprawdę upartym.

Dodatkowo kilka rad od kosmetyczki:
#jeżeli mamy trądzik - wągry, kaszaki, stany ropne - należy je wysuszać miejscowo, ale umiarkowanie, ponieważ nieumiejętne wysuszenie może prowadzić do zapadnięcia sie wyprysku, co prowadzi do przebarwień
#toniki/żele/kremy ściągające wysuszają skórę co prowadzi do podobnych skutków jak w pp.1
#mydło siarkowe/krem z siarką lub inne produkty, które zawierają w sobie mydło prowadzą do wysuszenia skóry i znów mogą się objawiać tym samym co w pp.1
#po umyciu twarzy dobrze przetrzeć ją tonikiem nawilżającym by przywrócić odpowiednie pH skóry
#aby stale pozbyć się problemu najlepiej zastosować antybiotyki w postaci tabletek, aby walczyć z trądzikiem od środka
#najważniejszym jest oczywiście wizyta u dobrego dermatologa

Tym akcentem kończę wpis. Są tu wszystkie informacje, które udało mi sie spamiętać oraz dość szczegółowy opis moich pierwszych wrażeń :) Dodam tylko, że nie jestem obeznana w tej dziedzinie, a wszystkie rady nie są mojego autorstwa.

Czy byliście kiedyś na oczyszczaniu? Jakie są Wasze wrażenia?

Pozdrawiam


11/01/2013

skull face after halloween

 Witajcie,
spóźniłam się troszkę z dodaniem tego wpisu, ale chciałam Wam pokazać jak potrafi inspirować internet :) Cóż, wiadomo nie od dziś! 


 link
Moja wersja wygląda inaczej, ale znajduje się na mojej buźce trochę odnośników do tego filmiku. Jako, że jesteśmy już po Halloween, to czaszka na razie się nie przyda, jednak chciałam się z Wami podzielić moją wyobraźnią ;)

A jak wyglądały Wasze halloween'owe makijaże? 

Pozdrawiam.

10/20/2013

instagram mix #2

Witajcie, 
dziś zapraszam Was na luźny wpis, czyli kolejną część intagramowego mixa :) Od ostatniego tego typu postu pojawiła się spora ilość nowych zdjęć, więc dla wszystkich tych, którzy nie obserwują mnie na instagramie postanowiłam przybliżyć te nowości. 

Na starcie kanapeczki w zestawie ze smażonym jajkiem, pomidorami oraz kiełkami - mniam!
standardowa słitfotka z przymierzalni ;D chyba się wrócę po ten sweter
nie wiem co to zdjęcie tu robi, bo na instagramie było chyba tylko przez 10 minut, ale było! 
smutna ja = mona lisa (według znajomych ;)) 
zrobiłam furorę nowym lakierem z Golden Rose - wygląda jak cukiereczek ;3
zdjęcie z pierwszego OOTD trafiło także na instagram :)
mam zdjęcie z Kasią, yay ;D
chwalipięta - musiałam! 

To już wszystko. Chyba jednak nie ma tego dużo, ale o dużo za dużo jest moich zdjęć ;) 

UWAGA: Przygotowuję kolejną część JAPAN&ME, więc na blogu będzie chwilka przerwy w dodawaniu wpisów. Chcę się porządnie zapoznać z tematem, o którym chcę napisać, więc po informacje sięgam dalej niż internet ;) 

Pozdrawiam.

10/19/2013

róż z jedwabiem i witaminą E od Wibo

 Witajcie,
ostatnio mam coraz większą ochotę recenzować kosmetyki, dlatego w najbliższym czasie z pewnością pojawi się dużo tego typu wpisów. Choć zerkam również do ankiety i już powoli planuję czas tworzenia kolejnego OOTD ;) Ale nie o tym mowa - zapraszam na recenzję!


Dziś na tapetę biorę róż z Wibo z serii z jedwabiem oraz z witaminą E. Słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat tego produktu, więc zachęcona także jego ceną postanowiłam dać mu szansę. Jestem pozytywnie zaskoczona, ale wszystko po kolei ;)



Róż otrzymujemy w plastikowym opakowaniu, które jak widać na zdjęciu otwiera się dwa razy ;)  Pojemniczek szczelnie się zamyka, choć nie wiem jak da sobie radę po upadku, bo jeszcze mi się nie zdarzyło. Jednak podróże wytrzymuje. Opakowanie wydaje się liche, ale nie trzeba też na nie szczególnie uważać.


Początkowo nie byłam pozytywnie nastawiona do tego typu produktów, ponieważ naturalnie moje policzka lekko się rumienią, więc uważałam sprawę za zwykłą stratę pieniędzy, ale dość niedawno za strawą firmy Amelie skusiłam się na róż mineralny (recenzja), który okazał się być naprawdę przydatny. Po jego zakończeniu postanowiłam poszukać zamiennika i oto mam ten - odcień o numerze 6 to delikatny, dziewczęcy róż o dość zimnym odcieniu ;) 
 Trwałość również nie jest najgorsza, jednak jego poprzednik trzymał się mojej buzi trochę dłużej. Tutaj wystarczą 4 godziny i produkt znika! Mi ten proces nie przeszkadza, bo po takim czasie wyskakują mi naturalne rumieńce (szczególnie jesienią, gdy już robi się zimno ;)) .
Dodatkowo róż ma wykończenie satynowe, które średnio mi odpowiada, ale nałożony na twarz wygląda bardzo przyzwoicie.


W opakowaniu znajdziemy także aplikator, który, jak zwykle bywa, nie nadaje się do niczego. Mój jest trochę brudny, ponieważ wykonywałam nim próbę koloru oraz jakości, ale do codziennego użytku używam własnego pędzelka, którym nie jestem w stanie zrobić sobie krzywdy. 

OD PRODUCENTA: Nadaje jedwabistą gładkość. Formuła bogata w witaminę E, dzięki czemu cera jest odpowiednio nawilżona. Łatwy w użyciu, nie pozostawia smug. Modeluje kształt twarzy.

 SKŁAD: Talc, Mica, Serica, Magnesium Stearate, Bismuth Oxychloride, Mica and Titanium Dioxyde, Octyldodecanol, Ethylhexyl Stearate, Sorbition Sesquioleate, Paraffinum, Liquidum, Hydrolyzed Silk, Maltodextrin, Tocopheryl Acetate, Propylparaben,[+/-] CI 15850, CI 77491, CI16035, CI 77007, CI 45430, CI 77492 and CI 77491 and CI 77499, Mica and Titanium Dioxide, Iron Oxides and Mica and Titanium Dioxide.

Podsumowując, myślę, że jak za cenę ponad 8 zł nie ma co narzekać. Kosmetyk dość fajny - przyzwoita jakość i trwałość, dość duży wybór kolorów, ale jednocześnie beznadziejny aplikator. Cóż, polecam, ale bez cudów ;)

Używaliście kiedyś tego produktu? Jakie są Wasze wrażenia? 
pozdrawiam.

10/18/2013

antybakteryjny krem matujący od Barwa Siarkowa Moc

Witajcie,
wróciłam już z wycieczki szkolnej, którą spędziłam bardzo przyjemnie, choć niestety do domu wróciłam z przeziębieniem i wysoką gorączką. Dziś jest już lepiej, dlatego postanowiłam napisać dla Was recenzję kremu firmy Barwa, na którą oczywiście zapraszam ;)


Tak jak wspomniałam przedstawiam krem antybakteryjny matujący z serii Siarkowa Moc wyprodukowany przez firmę Barwa. Byłam sceptycznie nastawiona do zakupu tego produktu po przeczytaniu opinii na stronie wizaz.pl, które bądź co bądź nie są pozytywne, ale postanowiłam dać szansę temu kosmetykowi. Zdziwiłam się? I owszem :) 


Osoby, zamieszczające opinie na podanej przeze mnie stronie wspomniały o okropnym wysuszeniu skóry, podkreślaniu suchych skórek, ale jednocześnie o idealnym wręcz matowieniu. Cóż, po około miesięcznym stosowaniu kremu nie zauważyłam zapychania, więc nie pojawiły się żadne nowe niespodzianki, dodatkowo mam wrażenie, że rzadziej wyskakuje mi coś nowego. Co do wysuszenia skóry, lub uwydatniania skórek, także nie widziałam jakiegoś takiego efektu ubocznego - fakt, że staram się odpowiednio nawilżać buzie, bo chyba nie ma nic gorszego niż tłusta oraz odwodniona twarz, prawda? ;) Przechodząc do matowienia to tutaj producentowi należy się wielki plus, ponieważ na mojej twarzyczce utrzymywało się ono dość długo.


Produkt kupujemy w plastikowym słoiczku. Konsystencja kremu przyjemnie mnie zaskoczyła, ponieważ wszystkie wcześniej stosowane przeze mnie kremy były raczej bardziej wodniste niż zwięzłe. W tym przypadku spotykałam się z czymś podobnym do musu lub trochę cięższej pianki. Dodatkowo dzięki temu może sie wydawać, że potrzebujemy dużo kosmetyku by pokryć całą twarz - nic bardziej mylnego! Produkt jest niesamowicie wydajny - zdjęcia robiłam chwilkę temu, a jak widzicie zużycie jest naprawdę niewielkie w porównaniu do prawie miesięcznego stosowania ;) 


Tak prezentuje się kosmetyk na ręce. Zdjęcie musiałam robić naprawdę szybko, bo krem natychmiastowo wsiąka w skórę, choć jednocześnie bardzo przyjemnie i lekko rozsmarowuje sie go na buzi. 

OD PRODUCENTA: Krem polecany jest do codziennej pielęgnacji cery z problemami trądzikowymi. Specjalnie dobrany zestaw składników aktywnych pozwala na skuteczną walkę z objawami trądziku i nadmiernym błyszczeniem się skóry. Krem błyskawicznie matuje skórę na wiele godzin nadając jej pudrowy wygląd. Zamyka rozszerzone pory, skutecznie zwalcza pryszcze i przeciwdziała ich ponownemu powstawaniu. Chroni przed szkodliwym działaniem promieni UV, pozostawia skórę aksamitnie gładką i świeżą. 

SKŁAD: Aqua, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Hydrogenated Olive Oil, Olea Europaea, Olive Oil Unsaponifiables, Magnesium Aluminum Silicate, Dicaprylyl Carbonate, Butyrospermum Parkii, Zinc Oxide, Polyacrylamide, C13-14 Isoparaffin, Laureth-7, Allantoin, Sulfur, PEG-30 Castor Oil Vaccinium Myrtillus, Saccharum Officinarum, Citrus Aurantium Dulcis, Citrus Medica Limonum, Acer Saccharinum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, Imidazolidinyl Urea, Parfum, Citral, d-Limonene, Linalool

Podsumowując, krem warty uwagi, jednak jego niewłaściwe stosowanie (brak nawilżenia) może prowadzić do nieprzyjemnych skutków ubocznych. Jednak jak za cenę 13 zł obietnice producenta są spełnione w jak największym stopniu ;)

Spotkaliście się kiedyś z produktami tej firmy? Jakie są Wasze wrażenia?
polecam i pozdrawiam.

UWAGA: Wciąż poszukuję idealnego tła dla recenzji, dlatego jak można zauważyć w każdym poście "background" wygląda inaczej. I tu moje pytanie do Was - czy możecie polecić mi jakiś fajny papier lub inny zamiennik, który ewentualnie mogłabym zakupić, czy tak jak w przypadku tego posta wygląda to dobrze gdy z tyłu produktu jest książka? ;)

10/11/2013

seria KOLASTYNA YOUNG

Witajcie,
w ostatniej ankiecie padły dwa głosy na recenzję, więc, aby wszyscy byli zadowoleni, dzisiejszy post własnie takową będzie :) Zapraszam!


Przedstawiam Wam podstawę mojej ostatniej pielęgnacji buźki. Głównie skupiałam się na tych produktach, dlatego jako podsumowanie, bo niestety krem i 3w1 już się kończy, postanowiłam od razu napisać recenzję całej serii. 


Zacznę od kremu, który najbardziej mi się spodobał. 
Opakowanie to, jak na zdjęciu, standardowa tubka o pojemności 50ml. W środku znajdziemy białą maź, o bardzo lekkiej konsystencji. Krem ma za zadanie matować naszą skórę i, biorąc pod uwagę, że moja twarz nie świeci się bardzo mocno, spełnia swoje zadanie. Produkt idealnie spisywał się pod makijaż - nie powodował szybszego ścierania podkładu. Krem spełniał swoją rolę, choć, co jest trochę paradoksem, miałam po nim lekko przesuszoną cerę. Ale nie jestem pewna czy to wina złego nawilżenia jakie oferuje nam krem, czy tego, że w międzyczasie używałam silnie wysuszających kosmetyków przeciw trądzikowi :) 

OD PRODUCENTA: Nawilżający krem przeciw niedoskonałościom bogaty w składniki aktywne, które: regulują wydzielanie sebum, odblokowują pory, zapobiegają podrażnieniom skóry oraz powstawaniu zaskórników i nowych niedoskonałości, zapewniają skórze matowy efekt. Zawarty w formule olejek z drzewa herbacianego, znany z antybakteryjnych właściwości, wspomaga skórę w utrzymaniu czystości i świeżości. Sepitonic M3, źródło energii dla skóry, usprawnia proces komórkowej regeneracji, chroni skórę, przywraca jej witalność i świeżość. Kwas salicylowy odblokowuje pory oraz zapobiega ich zatykaniu, wspomagając naturalny proces odnowy skóry. Rezultaty: skóra pozostaje optymalnie nawilżona i efektywnie chroniona, zabezpieczona przed zaskórnikami i niedoskonałościami, nadmierne świecenie cery zostaje zniwelowane, skóra pozostaje świeża i matowa, odzyskuje gładkość i zdrowy wygląd.

Podsumowując, kremik polecam, choć nie wiem jak radzi sobie z mocno świecącą się skórą.


Przyszedł czas na 3w1, czyli żel, peeling i maseczka w jednym ;) 
Zacznę od peelingu i żelu, bo tego chyba nie da się rozdzielić na osobne recenzje. Ta część produktu bardzo dobrze radzi sobie z makijażem, nawet wodoodpornym. Peeling/żel także bardzo fajnie odświeża buzię, ale niestety nie możemy się spodziewać spektakularnych efektów. Peeling ma bardzo malutkie drobinki, których jeszcze dodatkowo jest za mało - jest to raczej żel z drobinkami, niżeli peeling ;) Myślę jednak, że fajnie działa na skórę, która nie potrzebuje silnego starcia, i oczywiście kosmetyk nie zapycha.
Maseczka okropnie ściąga twarz (w pewnym momencie nawet boli). Nie lubię jej stosować, bo uczucie ściągnięcia jest niesamowicie niemiłe i bardzo go nie lubię. Ta część produktu ma wyrównywać koloryt skóry oraz zapewniać matowy efekt - moja opinia: o wyrównaniu koloru naszej buzi nie ma mowy, a i o długotrwałym zmatowieniu także. 

OD PRODUCENTA: Produkt o specjalnej formule i kombinacji składników aktywnych, łączący trzy funkcje: oczyszczanie, złuszczanie, wyrównywanie kolorytu skóry. SEPITONIC M3, źródło energii dla skóry, usprawnia proces komórkowej regeneracji, chroni skórę, przywraca jej witalność i świeżość. Naturalne drobinki z bambusa złuszczają naskórek, usuwając skutecznie martwe komórki, nadmiar sebum i zanieczyszczenia zatykające pory. Biała glinka, znana z właściwości oczyszczających, tonujących i kojących, łagodzi i zmiękcza naskórek. Działanie: 1. Żel myjący: głęboko oczyszcza i odblokowuje pory, usuwa nadmiar sebum. 2. Peeling: usuwa martwe komórki naskórka, redukuje zaskórniki. 3. Maseczka: wyrównuje koloryt skóry, zapewnia matowy efekt. Nie zawiera parabenów. 

Podsumowując, peeling i żel są dość dobre, choć nie tak jak obiecuje producent, jednak maseczka to totalne dno i nie przepadam za jej stosowaniem.


Tonik według mnie jest dość dziwny. Ogólnie nie lubię tego typu kosmetyków, które zostawiają film na skórze, dlatego moimi zdecydowanymi faworytami są żele lub pianki. Przechodząc jednak do recenzji, jak już napisałam tonik zostawia po sobie nalot, buzia jest jednak ściągnięta. Ze względu na te efekty nie możemy mówić o oczyszczeniu. Dodatkowo zauważyłam, że produkt delikatnie mnie zapychał, wiec bardzo rzadko go używałam co widać po pojemności (wszystkie elementy serii kupowałam razem).

OD PRODUCENTA: Tonik oczyszczająco - ściągający zawiera składniki aktywne, które regulują wydzielanie sebum, odblokowują pory, pomagają w usuwaniu zaskórników oraz zapobiegają powstawaniu podrażnień. Olejek z drzewa herbacianego, znany z antybakteryjnych właściwości, wspomaga skórę w utrzymaniu czystości i świeżości. Sepitonic M3, źródło energii dla skóry, usprawnia proces komórkowej regeneracji, chroni skórę, przywraca jej witalność i świeżość. Kwas salicylowy odblokowuje pory oraz zapobiega ich zatykaniu, wspomagając naturalny proces odnowy skóry. Tonik zwęża pory, reguluje wydzielanie sebum, wspomaga usuwanie zanieczyszczeń, przywracając naturalne pH skórze skłonnej do błyszczenia i niedoskonałości. 

Podsumowując, tego toniku nie zakupiłabym ponownie ;)

 Zapach wszystkich produktów jest charakterystyczny dla firmy.

Używaliście kiedyś tych produktów? Jak u Was się sprawdziły?
pozdrawiam.

10/01/2013

edycja limitowana Floral Grunge od Essence no. 04 Madly Purpled


Witajcie,
przychodzę dziś z małą odskocznią od tej męczącej pogody na zewnątrz. Ostatnio u mnie w mieście wciąż pada, wkoło pełno zarazków, a i ja spędziłam cały ubiegły tydzień w łóżeczku pod kocykiem. Jako, że jesień kojarzy nam się głównie z szarościami, bordami i innymi ciemnymi kolorami, dla odmiany postanowiłam to zmienić. Wprowadziłam trochę wiosny tej jesieni :) Zapraszam.


Już od dość dłuższego czasu poszukiwałam lakieru w kolorze lila/jasny fiolet. Ostatnio pojawił się duży deficyt kosmetyków w półce, więc postanowiłam uzupełnić zapasy i między innymi natchnęłam się na edycje limitowaną formy Essence. Kosmetyki zawarte w edycji to: błyszczyki, trzy kolory lakierów do paznokci, róż i chyba coś jeszcze, nie pamiętam :) Skupiłam się jednak tylko na tym lakierze, który z całego zestawu spodobał mi się najbardziej.


Produkt jest dość dobrze kryjący, wystarczy jedna grubsza warstwa lub dwie cieńsze. Dodatkowo ma fajny pędzelek, nie bardzo szeroki, ale też nie cieniutki. Lakier niestety ma wykończenie matowe, co moim zdaniem gryzie się z zawartym brokatem (małe drobinki widoczne dopiero kiedy się mocniej przyjrzymy). Dlatego, dla lepszego efektu, lepiej położyć top coat, w moim przypadku ten z Golden Rose Gel Like. Lakier utrzymuje sie dość długo, około 3/4 dni - nie odchodzi od płytki paznokcia, ale widać starte końcówki ;)
Cała dłoń z lakierem prezentuje się bardzo ładnie. Na początku bałam się, że moje palce będą wyglądały na jeszcze bledsze niż są, ale efekt był chyba nawet odwrotny, co bardzo mi się spodobało ;)
Cena to około 8 zł. Produkt dostępny w drogeriach Natura.

Co o nim myślicie?
pozdrawiam.

9/28/2013

FAV photos of today

Witajcie,
jak w tytule zapraszam Was dzisiaj na szybki post z ulubionymi zdjęciami z pośród tych, które udało mi się dzisiaj zrobić. Słowem organizacyjnym dodam, że OOTD jest w trakcie realizacji tzn. spotkanie zdjęciowe jest już umówione i czeka sobie na zrealizowanie :) 











 Zdjęcia nie są bardzo szczególne, ale jestem z nich zadowolona, a co! Spotkałam się z niemiłymi opiniami na temat robionych przeze mnie zdjęć, więc w woli wyjaśnienia zaznaczam, że nie jestem profesjonalnym fotografem, a cykam sobie dla przyjemności :)

Pozdrawiam.

9/24/2013

HEAVY MUSIC

Witajcie, 
na dziś również zaplanowałam jeden z luźniejszych wpisów, a mianowicie przegląd tego co słucham :) Wszyscy Ci, którzy czytają mojego bloga już od dłuższego czasu wiedzą, że lubuje się w mocniejszych brzmieniach jak na przykład heavy metal lub jakiś cięższy rock. Tutaj nie będę do końca podawać takich gatunków utwory, będzie to raczej zlepek wszystkiego co ostatnio przewinęło się przez moje głośniki. Tyle słowem wstępu, zapraszam! 

Zaczynamy od klasyka, czyli niezawodnej:


Następnie trochę spokojniejsze, ale dalej wszystkim znane, rytmy:


I znów coś mocniejszego:


Oraz coś czego nie mogę przestać słuchać, co ostatnio jest dla mnie najważniejsze, w czym się zakochałam:


Następnie kolejny klasyk, czyli:


Na sam koniec, choć to jeszcze nie wszystko, zaplanowałam coś polskiego:

I już :) Napiszcie mi, czy coś szczególnie przypadło Wam do gustu oraz polećcie coś Waszego.
Pozdrawiam.

9/20/2013

PRZESYŁKA OD Amilie (kosmetyki mineralne)


Witajcie, 
przychodzę dziś z niecodziennym postem, ponieważ wczoraj odwiedził mnie listonosz, z czego bardzo sie cieszę :) Jako, że od paru dni jestem chora i większość czasu spędzam w domu, mogę swobodnie napisać wpis o tej godzinie, czyli 11 rano. 
Przechodząc do tematu. List który dostałam jest wielkości małego notesu A5 (spodziewałam się czegoś większego), w środku jednak znajduje sie wszystko co sobie zażyczyłam, a mianowicie próbka różu oraz korektora. 


Do małych saszetek (zdjęcia poniżej) została dołączona również instrukcja użytkowania/demakijażu, która wygląda przesłodko :) W prosty sposób możemy się dowiedzieć jak używać produktów mineralnych, by nie zrobić sobie krzywdy oraz jak się ich później pozbyć z naszej buzi. Sposób przekazu bardzo mi sie spodobał, bo tak jak pisałam karteczka jest prześliczna :)



Nigdy wcześniej nie miałam styczności z kosmetykami mineralnymi i wyobrażałam sobie, że ich zmywanie będzie makabryczne. Nie przekonałam się jeszcze o tym na swojej buzi, bo nie zdążyłam wypróbować próbek, jednak jeżeli jest tak jak obiecuje nam producent z pewnością zapoznam się z nimi bliżej. 


W kopercie znalazłam woreczek/saszetkę z zawartością zamówienia. Dla ozdoby dołączona była taka mała przywieszka z sznureczkiem, z logo producenta :)


I na koniec najważniejsze, czyli próbki. Spodziewałam sie nieco większej ilości produktu, ale nie jest najgorzej. Kosmetyki zapakowano hermetycznie, co oznacza, że będę musiała poszukać dla nich nowego pojemniczka :)


Z początku przeraziłam sie nieco odcieniem korektora, ponieważ wydawał mi się lekko za jasny. Jednak przyłożyłam go później do twarzy i uznałam, że będzie idealny. Róż za to jest moim pierwszym - mam naturalne rumieńce i myślałam, że róż jest mi zbędny; zmieniłam zdanie i postanowiłam podkreślać moje różowe polika :)

Jestem ciekawa jak sprawdzą się u mnie kosmetyki mineralne. Chciałabym na okres zimowy zamówić dla siebie podkład mineralny oraz korektor/róż. Zastanawia mnie czy produkty nie uczulą mnie, co się często zdarza, lub nie wyskoczą mi po nich mini lub nie niespodzianki :) Postaram się zrobić małą recenzję próbek.

Co myślicie o kosmetykach mineralnych? Czy wskazane są dla cer trądzikowych? 

Pozdrawiam.