W te jesienne wieczory, kiedy coraz wcześniej jest ciemno na dworze, a i dnie są coraz chłodniejsze, są takie chwile kiedy nakładam sobie jakąkolwiek maseczkę dostępną w domu na twarz i straszę wszystkich wokoło :) Dzisiaj pokaże Wam produkt, którego nie kupiłam sama, a dostałam w ramach promocji w jednym ze sklepów internetowych, choć mimo to jestem z niego bardzo zadowolona. Oczyszczająca maska scrub z żeń-szeniem od Fitocosmetic ma formę, która mi niekoniecznie odpowiada jednak spisuje się wzorowo - zapraszam!
Według producenta, aby nałożyć maskę należy zmieszać całą jej zawartość, jednak produktu jest na tyle dużo, że wykorzystanie całego opakowania na raz jest okropnym marnotrawstwem, a do pokrycia całej twarzy wystarczą zaledwie dwie łyżeczki proszku w proporcjach 1:1 z wodą - najlepiej przegotowaną lub mineralną/źródlaną. Podejrzewam, że przy takim użytkowaniu dwa/trzy razy w tygodniu zawartość saszetki powinna się skończyć po około 2 miesiącach, ponieważ pojemność to aż 60 gram.
Od producenta: Maska oczyszczająca z ekstraktem z żeń-szenia i złotego korzenia to nowoczesny i naturalny środek do głębokiego oczyszczania skóry. Maska zawiera błękitną glinkę która ma działanie wybielające i oczyszczające. Zawarte w masce drobinki sosnowe delikatnie i skutecznie oczyszczają skórę i stymulują regeneracje komórek. Wyciągi z żeń-szenia i złotego korzenia stymulują metabolizm skóry, zatrzymując proces starzenia. Przy regularnym stosowaniu maski skóra staje się świeża, gładka i promienna. Złoty korzeń niweluje proces tworzenia się zmarszczek, spowodowany utratą naturalnej zdolności wiązania wody w skórze oraz wykazuje silne działanie przeciwzapalne, przeciwalergiczne i uelastyczniające. Żeń-szeń - ma działanie antyoksydacyjne, antycellulitowe, rewitalizujące, regenerujące, poprawiające ukrwienie skóry, ułatwiające jej regenerację.
Skład: Blue Clay, Pine Nut Shell, Panax Ginseng Root Powder, Rhodiola Rosea Root Extract
Cena: około 5 PLN
Maska ma szary kolor. Po zmieszaniu w podanych przeze mnie proporcjach łatwo rozprowadza sie na skórze i jest dość plastyczna, przez co nie potrzeba jej bardzo dużo. Zaraz po posmarowaniu widać, że w tych najcieńszych miejscach produkt jaśnieje, więc z pewnością w etapie końcowym będzie wyglądać tak na całej twarzy. Maska ma prawie niewyczuwalny lekko ziemisty zapach.
Tak jak mówiłam tuż przed spłukaniem (po około czternastu minutach) widać wyraźne ciemniejsze plamy, które świadczą o tym, że w tych miejscach produkt nie zdążył wyschnąć i nie zszarzał. Przechodząc do najważniejszego, podczas noszenia produktu mimika twarzy jest prawie nieosiągalna, a samo uśmiechanie sie jest ogromnym wysiłkiem i nawet lekkim bólem, przez co nie polecam jej osobom o bardzo suchej skórze i tym, którzy nie lubią maksymalnego uczucia ściągnięcia. Maska ma jednak jeden ogromny plus - oczyszcza jak nic innego! Moje doświadczenie z glinkami jest nikłe, a dotąd za każdym razem gdy potrzebowałam czegoś o podobnym działaniu sięgałam po peelingi, jednak w starciu z tym produktem żaden z dotychczas testowanych nie ma szans. Wspomniany w nazwie „scrub” to również niezły cwaniaczek. Podczas zmywania wyczuwalne są na skórze drobinki, które trą o naszą twarz jeszcze skuteczniej usuwając zanieczyszczenia, wiec jak dla mnie pomysł na plus.
Co ważne, nie zauważyłam podrażnień, pieczenia, czerwonych plam, czy swędzenia, więc osoby, które tak jak ja mają skórę alergiczną na 99 procent nie powinny być zawiedzione :)
Co o niej myślicie? Słyszałyście o tej firmie/ używałyście?
pozdrawiam.
Lubię takie maski na twarzy. Obecnie stosuję zieloną glinkę i jestem zadowolona. ;) Spróbuj kupić sobie jakąś glinkę dostosowaną to Twojego typu cery. A się nie zawiedziesz. ;)
OdpowiedzUsuńnigdy nie używałam glinki bezpośrednio, chętnie wypróbuję :)
UsuńJa uzywam maski z zielonej glinki, ktora trzeba zmieszac samemu, w aptece kosztuje 2 zlote a dziala cuda :)
OdpowiedzUsuńhellourszulkka.blogspot.com
naprawdę? muszę jej spróbować :)
UsuńLubię takie maski, prawie zawsze się u mnie sprawdzają.
OdpowiedzUsuńchyba jeszcze nigdy nie miałam takiej mieszanej, ale ta jest naprawdę super :)
UsuńBardzo lubię maseczki, które trzeba samemu przygotować, najczęściej wybieram czyste glinki:)
OdpowiedzUsuńOstatnio jednak zaopatrzyłam się w mnóstwo 'gotowców', więc je sobie zużywam;
oj, na pewno nie straszysz tak bardzo...przecież ślicznotka z Ciebie, nawet w takiej zastygłej maseczce haha:)
Pozdrawiam:)
to chyba moja pierwsza taka maseczka, ale dzięki niej nauczyłam się to wszystko mieszać :)
Usuńuwierz, było tragicznie, mama się wystraszyła :)
Mam suchą i wrażliwą skórę, więc nie potrzebuję jakiegoś wielkiego oczyszczania, poza tym obawiam się, że mogłaby mnie dość mocno podrażnić. Lubię jednak glinki, a ostatnio często używałam maski kaolinowej.
OdpowiedzUsuńglinek jeszcze nie używałam, muszę się za nimi rozejrzeć :)
Usuńco do glinek to ponoć nie powinno się dopuścić ,aby wyschły na twarzy,ale nie wiem jak to jest w praktyce,bo jeszcze ich nie miałam:)
OdpowiedzUsuńnie słyszałam o tym, ale to by miało głębszy sens :)
Usuńtrzymam kciuki, żebyś się nie zawiodła :)
OdpowiedzUsuńmaska nie dla mnie nie uzywam peelingów z drobinkami nawet , bo podraznia mi twarz,więc tylko enzymatyczne :)
OdpowiedzUsuńzobacz na ten => kornylablog.blogspot.com/2014/04/organique-basic-cleaner-peeling.html :)
UsuńNigdy nie widziałam wcześniej. Wyglądem opakowanie przypomina mi jakiś chemiczny specyfik do prania, czy czyszczenia :P
OdpowiedzUsuńrzeczywiście, trochę jak krochmal ;D
Usuń