Kremy pod oczy, czy też żele, dla dziewczyn w moim wieku (kto wie ile mam lat? :)) kojarzą się z okresem pojawiania się pierwszych zmarszczek. Do niedawna, bo zaledwie rok temu, myślałam podobnie i całkiem poważnie przyznawałam się do tego, że zacznę używać tego typu kosmetyków w wieku 30+. Aż do czasu gdy w jednym z ShinyBoxów, chyba grudniowym, znalazłam krem pod oczy od Bioliq, który był przeznaczony dla osób powyżej dwudziestego roku życia. Co prawda nie robił on nic specjalnego, a ja nie widziałam większej różnicy przed, czy po, ale tak przyzwyczaiłam się do jego stosowania, że właściwie jeszcze zanim się skończył zaczęłam szukać czegoś nowego, a jako, że był okropnie wydajny, następnym który kupiłam był ten, który pokaże Wam dzisiaj - zapraszam.
Producent ma w jego przypadku naprawdę mało do powiedzenia, a sam produkt ma przede wszystkim usuwać oznaki zmęczenia, podrażnienia i pieczenie w okolicach oczu. Oprócz tego jego zadaniem jest działać przeciwzapalnie i łagodząco.
Skład: Aqua, Propylene Glycol, Camellia Sinensis Leaf Extract, Euphrasia Officinalis Extract, Panthenol, Triethanolamine, Butylene Glycol, Chamomilla Recutita Flower Extract, Bisabolol, Carbomer, Glucose, Salvia Officinalis Leaf Extract, Althaea Officinalis Root Extract, Imidazolidinyl Urea, Methylparaben
Cena: około 6 PLN
Jako, że szukałam czegoś co skutecznie poradzi sobie z opuchlizną, czy cieniami po nieprzespanej nocy, a jednocześnie będzie idealne dla osób noszących soczewki uważam, że nie mogłam lepiej trafić. Sam produkt ma konsystencję zdecydowanie adekwatną do nazwy, a lekko wodnista maź bardzo dobrze rozsmarowuje się i wchłania w skórę pod oczami oraz na powiekach. Samo działanie żelu mogę ocenić jako wzorowe - doskonale radzi sobie z opuchlizną, cieniami (choć nie niweluje ich w stu procentach), a także pieczeniem. Produkt stosuję codziennie rano i patrząc na to jak dawno go używam - ponad cztery miesiące - oraz na to ile go pozostało, mogę śmiało stwierdzić, że jego wydajność jest godna podziwu. Jego jedyną wadą jest opakowanie, które dla większości może być niehigieniczne, jednak mi ono nie przeszkadza, a dla zainteresowanych warto poszukać go w wersji w tubce. Skłamałabym mówiąc, że go nie lubię, oraz że nie spróbuję jego innych wersji :)
Co o nim myślicie oraz o firmie FlosLek?
pozdrawiam.
Używałam go na pierwszym roku studiów czyli... 6 lat temu :D Miło wspominam ;))
OdpowiedzUsuńjuż tak dawno jest na rynku? nie wiedziałam :)
UsuńMam wrażenie, że one są na aptecznych półkach od zawsze :-)
Usuńswój kupiłam akurat w Hebe na promocji, ale skoro tak mówisz :)
UsuńMiałam go kiedyś kupić, ostatecznie zrezygnowałam. Teraz wiem, że muszę go mieć :)
OdpowiedzUsuńjest tani, więc choćby ci sie nie sprawdził to dużo nie stracisz :)
Usuń