10/27/2014

żel do powiek i pod oczy ze świetlikiem lekarskim i herbatą od FlosLek

Kremy pod oczy, czy też żele, dla dziewczyn w moim wieku (kto wie ile mam lat? :)) kojarzą się z okresem pojawiania się pierwszych zmarszczek. Do niedawna, bo zaledwie rok temu, myślałam podobnie i całkiem poważnie przyznawałam się do tego, że zacznę używać tego typu kosmetyków w wieku 30+. Aż do czasu gdy w jednym z ShinyBoxów, chyba grudniowym, znalazłam krem pod oczy od Bioliq, który był przeznaczony dla osób powyżej dwudziestego roku życia. Co prawda nie robił on nic specjalnego, a ja nie widziałam większej różnicy przed, czy po, ale tak przyzwyczaiłam się do jego stosowania, że właściwie jeszcze zanim się skończył zaczęłam szukać czegoś nowego, a jako, że był okropnie wydajny, następnym który kupiłam był ten, który pokaże Wam dzisiaj - zapraszam.


Producent ma w jego przypadku naprawdę mało do powiedzenia, a sam produkt ma przede wszystkim usuwać oznaki zmęczenia, podrażnienia i pieczenie w okolicach oczu. Oprócz tego jego zadaniem jest działać przeciwzapalnie i łagodząco. 

Skład: Aqua, Propylene Glycol, Camellia Sinensis Leaf Extract, Euphrasia Officinalis Extract, Panthenol, Triethanolamine, Butylene Glycol, Chamomilla Recutita Flower Extract, Bisabolol, Carbomer, Glucose, Salvia Officinalis Leaf Extract, Althaea Officinalis Root Extract, Imidazolidinyl Urea, Methylparaben

Cena: około 6 PLN


Jako, że szukałam czegoś co skutecznie poradzi sobie z opuchlizną, czy cieniami po nieprzespanej nocy, a jednocześnie będzie idealne dla osób noszących soczewki uważam, że nie mogłam lepiej trafić. Sam produkt ma konsystencję zdecydowanie adekwatną do nazwy, a lekko wodnista maź bardzo dobrze rozsmarowuje się i wchłania w skórę pod oczami oraz na powiekach. Samo działanie żelu mogę ocenić jako wzorowe - doskonale radzi sobie z opuchlizną, cieniami (choć nie niweluje ich w stu procentach), a także pieczeniem. Produkt stosuję codziennie rano i patrząc na to jak dawno go używam - ponad cztery miesiące - oraz na to ile go pozostało, mogę śmiało stwierdzić, że jego wydajność jest godna podziwu. Jego jedyną wadą jest opakowanie, które dla większości może być niehigieniczne, jednak mi ono nie przeszkadza, a dla zainteresowanych warto poszukać go w wersji w tubce. Skłamałabym mówiąc, że go nie lubię, oraz że nie spróbuję jego innych wersji :)

Co o nim myślicie oraz o firmie FlosLek?
pozdrawiam.

10/26/2014

MOJE PROBLEMY: Dlaczego wypadają włosy? | ampułki z placentą Mil Mil

Problem wypadających włosów to najczęstszy powód skarg okresu jesiennego. Wówczas niedobór witamin i minerałów, czy klimatyzowane powietrze nie służy naszym włosom co powoduje ich nadmierne wypadanie. Ogólnie przyjęto, że w ciągu dnia wypada około 50 do 100 włosów, a jesienią liczba ta jest zdecydowanie bliższa górnej granicy. Oczywiście nie możliwym jest liczenie każdego gubionego włosa, jednak kiedy na szczotce pojawia się ich coraz więcej, warto poszukać potrzebnych informacji i skutecznych środków na zatrzymanie wypadania. 


PRZYCZYNY NADMIERNEGO WYPADANIA WŁOSÓW:
#1 Hormony
Najczęściej, bo w około 95 procentach przypadków, przyczyną wypadania włosów są hormony. Głównym czynnikiem sprzyjającym jest męski hormon - dihydrotestosteron (DHT). Wrażliwe meszki włosowe kurczą się i zamiast mocnych, długich włosów, zaczynają produkować coraz cieńsze i bardziej delikatne włosy, które są podatniejsze na wypadanie i uszkodzenia. Wypadanie włosów nasilają także zaburzenia hormonalne dotyczące kory nadnerczy, tarczycy, przysadki, czy gruczołów płciowych.

#2 Stres
Nie od dziś wiadomo, że stres ma nie tylko negatywny wpływ na wygląd skóry, ale także na gęstość włosów. Wiąże się to z poprzednią przyczyną, ponieważ również w tej sytuacji wytwarzany jest pewien hormon, który ma niekorzystny wpływ na pracę organizmu.

#3 Choroby
Nadmierne wypadanie włosów może się wiązać z poważnym powodem jakim jest choroba, dlatego by dokładniej stwierdzić podłoże problemu warto wybrać się do lekarza. Często w trakcie trwania i po przebyciu chorób zakaźnych wywołane jest to przede wszystkim wysoką gorączką oraz przyjmowaniem leków. 

#4 Niewłaściwa dieta
Za stan naszych włosów odpowiada także to co jemy. Reżim dietetyczny przynosi często zamiast pożądanej utraty wagi mało przyjemne efekty uboczne, w tym także osłabienie i wypadanie włosów. Główną przyczyną jest brak żelaza, cynku oraz białka i aminokwasów.

#5 Zabiegi fryzjerskie
Zbyt ciasne kucyki, za mocne warkocze, czy tony środków stylizujących również mają wpływ na wypadanie włosów. Detergenty wchodzące w skład szamponów, lakierów, pianek, płynów do trwałej itp. mogą powodować osłabienie i utratę włosów, a za ciasno spięte fryzury mogą doprowadzić do trwałego uszkodzenia mieszków, a w konsekwencji do wyłysienia. Także suszenie gorącym powietrzem, czy stosowanie lokówek i prostownic może potęgować wypadanie.

_________________________________________________________________________________

Ampułki z placentą MIL MIL
W okresie letnim kiedy, w chyba najgorszy sposób, rozjaśniłam włosy - poprzez silny proszek rozjaśniający - po około dwóch tygodniach mogłam śmiało powiedzieć, że gubię ich coraz więcej, często nawet zauważałam ponad trzydzieści włosów za każdym czesaniem. Wówczas liczba ta sięgała do ponad siedemdziesięciu włosów dziennie. Dodam, że przedtem włosy nie wypadały mi prawie w ogóle, ewentualnie jakieś pojedyncze sztuki, a na szczotce nigdy nie znalazłam więcej niż dziesięć włosów jednorazowo. Sprowokowana tym problemem zaczęłam szukać informacji w internecie, w szczególności na blogach, a także sposobów na walkę z problemem. Zapraszam na dalszą część wpisu, gdzie pokaże Wam genialny sposób na powyższy problem, a nawet ponadto :)


Zdjęcie, które znajduje się powyżej przedstawia moje aktualne baby hair przy luźno spiętych włosach. Zanim zaczęłam kurację ampułkami Mil Mil z 5% stężeniem placenty, o których wiem od Pauliny (klik) takie włoski wyglądały raczej mizernie, o ile w ogóle istniały. Zacznę jednak od tego, że stosowanie ampułek całkowicie zahamowało wypadanie włosów - aktualnie wynosi ono do trzydziestu włosów dziennie, a także pojawienie się nowych włosów. Stosując preparat co drugi dzień szczególnie skupiałam sie na okolicach wokół czoła, gdzie zauważyłam największy ubytek włosów, a także na karu, gdzie jak widać przyniosło to pożądane efekty. Skład, który głównie opierał się na alkoholu paradoksalnie może powodować szybsze przetłuszczanie się, czego nie zauważyłam u siebie. Producent zastrzega, że do uzyskania pełnych efektów potrzebne są trzy opakowania, a koszt każdego z nich to około 30 PLN.

Co o nich myślicie? Macie problemy z wypadającymi włosami? Jak z tym walczycie?
pozdrawiam.

10/21/2014

PAZNOKCIE TYTANOWE: właściwości | aplikacja | trwałość

Zastanawiam się nad fenomenem paznokci hybrydowych, o których posty pojawiają się na niemal każdym blogu, a dość niedawno usłyszałam o ciekawym zamienniku tej formy malowania, czyli o paznokciach tytanowych. Metoda ta pochodzi ze Stanów Zjednoczonych i rzekomo cieszy się tam bardzo dobrą opinią, jednak na naszym polskim rynku jest to kompletna nowość. Główny producent SNS obiecuje tytanową twardość, naturalną grubość paznokcia, wzmocnienie płytki oraz, przede wszystkim, trwałość do czterech tygodni. Dodatkowo do utwardzania lakierów nie używa się lampy UV. 



Do aplikacji potrzebna jest baza, utwardzacz, lakier nawierzchniowy, a także pudry sypkie, które stanowią pigment koloryzujący, a całość trwa zaledwie czterdzieści pięć minut. Do wyboru jest aż trzysta kolorów, które w zależności od gustu są perłowe, z drobinkami, błyszczące oraz o wykończeniu matowym. Opcją dodatkową jest także french, który jest wykonywany za pomocą specjalnej nakładki. Jedyną wadą zabiegu jest wysoka cena, czyli około 100 PLN.


Do przeprowadzenia zabiegu namówiła mnie kosmetyczka z pobliskiego salonu, która obiecywała, że po wszystkim moje obecnie zniszczone paznokcie nie ulegną pogorszeniu, a wręcz przeciwnie - dzięki bazie z witaminą A i E - zdecydowanie się polepszą. Po milionach wątpliwości stwierdziłam, że już właściwie gorzej być z nimi nie może - wybrałam kolor proszku i czekałam kilkadziesiąt minut na efekty końcowe. Po wszystkim mogłam cieszyć się poniższym widokiem, a paznokcie rzeczywiście były bardzo twarde i dość cienkie.


I wszystko by mnie urzekło w tej metodzie, gdyby nie bzdury jakie wypisuje producent. Rzekomo tytanowa formuła, która miała utrzymać się do czterech tygodni na paznokciu, w moim przypadku wytrzymała zaledwie trzy dni! Po moich beznadziejnych doświadczeniach z paznokciami żelowymi (czytaj), które zagwarantowały mi słabą płytkę, nie było właściwie większej różnicy w porównaniu z paznokciami tytanowymi - również po ich zdjęciu każda płytka wygląda okropnie - rozdwaja się i łamie. 

Rzekomy fenomen i rewolucja okazała się kompletną porażką i gdybym wydała te ponad 100 PLN, mówiłabym również o stracie pieniędzy. Zabieg został przeprowadzony w ramach spotkania blogerek, o którym napisze Wam niebawem, stąd też mogę wątpić w średnią jakość wykonania. Obecnie szczerze żałuję, że dałam się namówić!

Co o nich myślicie? Miałyście lub chcecie spróbować?
pozdrawiam.

10/11/2014

najlepsza odżywka na świecie! | odżywka nawilżająca GRANAT&ALOES od Alterra

Uwielbiam ją!  Odżywkę do włosów suchych i zniszczonych GRANAT&ALOES od Alterra można docenić za wiele cech, a w szczególności za działanie, zapach i cenę, bo ta jest całkowicie nieadekwatna do świetnej jakości produktu. Ale o tym wszystkim opowiem Wam poniżej - zapraszam na recenzję mojego ulubieńca wszech czasów


Opakowanie odżywki wykonane jest z twardego plastiku, a aby wydobyć produkt do końca potrzebne są nożyczki i trochę siły, bo często w środku zostaje jej jeszcze na parę użyć. Szata graficzna jest przyjemna dla oka, i mimo, że oryginalnie nie znajdziemy ani słowa w naszym języku, to na odwrocie naklejona jest nalepka z szczegółowym opisem po polsku.


Jako, że odżywka przeznaczona jest do włosów suchych i zniszczonych, producent w swoich obietnicach mierzy naprawdę wysoko. Według niego po użyciu produktu włosy powinny być wypielęgnowane, nawilżone i wyraźnie zdrowsze. Oprócz tego odżywka nie zawiera syntetycznych barwników, substancji zapachowych czy konserwujących; silikonów, parafiny i olejów mineralnych, a także substancji pochodzenia zwierzęcego, co oznacza, że produkt jest odpowiedni dla wegan i wegetarian.

Skład: Aqua, Alcohol*, Stearamidopropyl Dimethylamine, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Myristyl Alcohol, Glycine Soja Oil*, Punica Granatum Seed Oil*, Ricinus Communis Oil*, Punica Granatum Extract*, Aloe Barbardensis Extract*, Acacia Farnesiana Extract*, Lauroyl Sarcosine, Sodium Lactate, Hydroxyethylcellulose, Carthamus Tinctoris Oil*, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil 
Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citronellol**, Citral**, 
* Składniki z certyfikatem rolnictwa ekologicznego 
** Naturalne olejki eteryczne

Cena: około 10 PLN (dostępna tylko w drogeriach Rossmann)


Moje mycie włosów - jeżeli wówczas nie stosuję maski - opiera się głównie na szamponie z Aleppo (klik) i właśnie tej odżywce. A po jej użyciu włosy, według zapewnień producenta, są miękkie, wyraźnie odżywione i mięsiste w dotyku, wiecie o czym mówię? To takie uczucie, kiedy dotykamy swoich włosów, a one wydają sie być zdrowe i pełne objętości :) Oprócz wspaniałego działania odżywka naprawdę ładnie pachnie, a zapach utrzymuje się na włosach naprawdę długo.


Konsystencja odżywki jest bardzo kremowa i lekko przypomina galaretkę. Produkt bez problemów zmywa się z włosów, nie obciąża ich, a dodatkowo wspomaga ich rozczesywanie, które jest wówczas dziecinnie proste. Odżywka jest również bardzo wydajna, a pojemność dwustu mililitrów zdaje się nie mieć końca - przy niemal codziennym stosowaniu produkt wystarcza na około miesiąc.


Co o niej myślicie? Macie jakieś doświadczenie z firmą Alterra lub z tą odżywką?
pozdrawiam.

10/08/2014

lekki krem nagietkowy od Sylveco

Do niedawna nie wiedziałam o istnieniu firmy Sylveco, aż do spotkania w Katowicach. Wówczas przedstawicielka marki, która prowadziła indywidualne dermokonsultacje, zaintrygowała mnie ofertą i krótko mówiąc: przepadłam. Firma funkcjonuje od 1992 roku, a swoje produkty klasyfikuje jako te naturalne i nie zawierające chemicznych dodatków. Swoją innowacyjność opiera na pozyskiwaniu korzystnych składników z kory brzozy, która zawiera betulinę i kwas betulinowy, jak i innych ekologicznych źródeł. Po tym jak zużyłam szereg próbek zamówiłam pełnowymiarową wersję produktu, który zauroczył mnie najbardziej, a lekki krem nagietkowy okazał się strzałem w dziesiątkę!


Nagietek lekarski dzięki swoim bogatym właściwościom jest szeroko stosowany przez producentów kosmetyków - jest źródłem substancji aktywnych o właściwościach przeciwbakteryjnych, przeciwzapalnych, gojących i oczyszczających. Zastosowanie tego składnika w kremach pielęgnacyjnych gwarantuje skuteczną pielęgnację skóry skłonnej do infekcji, wymagającej regeneracji oraz trądzikowej. 


Od producenta: Hypoalergiczny lekki krem nagietkowy jest przeznaczony do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju cery i zapewnia ochronę skóry podrażnionej. Zawiera ekstrakty z kory brzozy i nagietka lekarskiego o działaniu regenerującym, oczyszczającym i przyspieszającym odnowę naskórka. Naturalne oleje roślinne i masło karite odbudowują warstwę wodno-lipidową i w połączeniu z alantoiną zapewniają skórze szybkie ukojenie. Ekstrakt z aloesu przywraca właściwy poziom nawilżenia, natomiast dodatek witaminy E zabezpiecza skórę przed negatywnym wpływem środowiska. Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej, zawierający saponiny, ułatwia wnikanie składników aktywnych głębiej do skóry. Krem może być stosowany pod makijaż oraz na okolice przemęczonych oczu.

Wskazania: Krem przeznaczony jest do pielęgnacji skóry łuszczącej się, skłonnej do infekcji, zaczerwienionej, podrażnionej, zanieczyszczonej, szorstkiej; w przypadku trądziku pospolitego, trądziku różowatego, po przebytych oparzeniach i odmrożeniach.

Skład: Woda,  Olej z pestek winogron,  Olej sojowy,  Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate,  Masło karite (Shea),  Stearynian glicerolu,  Olej arganowy,  Olej jojoba,  Kwas stearynowy,  Alkohol cetylostearylowy,  Alkohol benzylowy,  Betulina,  Witamina E,  Ekstrakt z aloesu,  Alantoina,  Guma ksantanowa,  Kwas dehydrooctowy,  Ekstrakt z nagietka lekarskiego,  Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej,  Lupeol,  Kwas oleanolowy,  Kwas betulinowy 

Cena: około 29 PLN


Opakowania produktów Sylveco są przyjemne dla oka i niezwykle praktyczne. Większość kremów określonych jako lekkie zaopatrzone jest w higieniczną pompkę, która nie zacina się, a która niestety podaje trochę za dużo produktu. Szata graficzna marki, dzięki temu, że jest niezwykle urocza i przejrzysta urzekła mnie w stu procentach.


Pojemność opakowania to 50 ml. Krem ma lekką i wodnistą konsystencję, a co temu towarzyszy jest bardzo wydajny, więc zużycie tak, wydawałoby się, małej ilości przy codziennym stosowaniu przed upływem daty ważności będzie naprawdę trudnym wyzwaniem. Produkt szybko się wchłania, nie pozostawia nieprzyjemnej warstwy na skórze, nie podrażnia; idealnie sprawdza się pod makijaż, lekko matuje. Po około dwu miesięcznym stosowaniu produktu zauważyłam szybsze znikanie trądziku, mniejsze podrażnienia i brak suchych miejsc na twarzy. Lekki krem nagietkowy z czystym sumieniem zaliczam do ulubieńców ostatnich miesięcy!

Co o nim myślicie? Macie jakieś doświadczenie z firmą? 
pozdrawiam.

10/07/2014

wygładzający scrub cukrowy Milk&Honey od Oriflame

Scrub Milk&Honey zachwyca działaniem oraz zapachem, a oprócz tego nie powoduje wysuszenia skóry. Kosmetyki z katalogów wysyłkowych mają jednak jedną podstawową wadę: ich skład do dnia otrzymania zakupu jest stu procentową niewiadomą. Zwykle to te błyszczące, kolorowe i przerysowane ilustracje kuszą potencjalnego nabywcę, ale nie tym razem. Smoothing Sugar Scrub nie zachwycał w katalogu - niczym się nie wyróżniał, może prócz obietnicy luksusu i przepychu, jak się później okazało w składzie również ma miliony silikonów i zbędnych konserwantów, mimo to doskonale spełnia swoją rolę - zapraszam.


Od producenta: Gęsty, pachnący scrub do ciała usuwa martwe komórki i nadaje skórze jedwabistą gładkość. Zawiera organiczne ekstrakty z miodu i mleka o właściwościach zmiękczających i regenerujących.

Skład: Aqua, Polyethylene, Glycerin, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Bbetaine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Mel, Parfum, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Sodium Hydrohide, Methylparaben, Benzophenone-4, Linalool, Sucrose, Sine Adipe Lac, Hexyl Cinnamal, 2-Bromo-2-Nitropropane-1, 3-Diol, Phenoxyethanol, CI 47005, CI 14700, CI 42090

Cena: około 30 PLN


Konsystencja jest dość gęsta, zbita, mimo to kosmetyk dobrze się pieni i jest bardzo wydajny. Drobinki zawarte w żelu określiłabym na dość duże, przez co sam produkt nazwałabym raczej peelingiem. Po zastosowaniu skóra jest gładka, zbędny naskórek zdarty, a ciało nawilżone - po użyciu nie jest konieczne dodatkowe nawilżanie. Produkt ma przyjemny, cukrowy zapach, który ulatnia się wciągu dnia i jest prawie nie wyczuwalny. 

Co o nim myślicie?
pozdrawiam.